Pinn Dropp: Tematyka naszych tekstów oscyluje wokół humanizmu, teologii i psychologii

0
1058

Warszawska grupa Pinn Dropp przygotowuje się do wydania drugiej pełnowymiarowej płyty. Wcześniej jednak postanowiła podzielić się ep-ką „…Calling From Some Far Forgotten Land”, by przypomnieć o sobie słuchaczom i dać przedsmak tego, czego możemy spodziewać się na albumie. O tym wydawnictwie opowiedział nam gitarzysta grupy i współautor muzyki, Piotr Sym.

 

 

MM: Zanim przejdziemy do muzyki, to chciałem Cię zapytać o roszady w składzie zespołu. Kto de facto gra w Pinn Dropp?

PS: Obecny skład zespołu to: Piotr Sym – gitary, Mateusz Jagiełło – wokal, Paweł Woliński – gitara basowa, Mirek Skorupski – klawisze. To jest na razie oficjalny skład. Na perkusji gra z nami w charakterze gościa/muzyka sesyjnego (do czasu znalezienia właściwego bębniarza na stałe) Kuba Mikulski (Roan, Scream Maker) – głównie na żywo, ale też prawdopodobnie  w studio w tym roku.

MM: W trakcie nagrań rozstał się z wami też klawiszowiec Bartek Kosiński. Zaś na ep-ce na bębnach zagrał Jake Aubrey. Jak do tego wszystkiego doszło?

PS: To dość skomplikowany temat, który postaram się przedstawić zwięźle. Poprzedni skład, z Bartkiem na klawiszach oraz perkusistą Zoranem Krecho, sprawdził się na koncertach, jednak kiedy przyszło do pracy nad nową muzyką, pojawiło się trochę problemów, które dość  utrudniały jej powstawanie. Bartek obecnie studiuje i pracuje w Anglii. Już sam ten fakt był problematyczny dla nas, gdyż jego czas dla nas był ograniczony. Ponieważ będąc w Anglii Bartek również przygotowywał muzykę na swój solowy album, znalazł w tym kraju perkusistę, Jake’a Aubreya z grupy Echorec, którego zaangażował do swoich nagrań. W tym samym czasie nie bardzo układała się nasza współpraca z Zoranem, także zaproponowaliśmy Jake’owi napisanie i nagranie partii bębnów do gotowych już utworów przewidzianych na ep-kę. Wykonał on świetną robotę! Doskonale wyczuł naszą muzykę, wiedząc dokładnie co, gdzie i jak zagrać. Klawiszowiec Mirek Skorupski zaś, początkowo był w zespole na zastępstwo Bartka, jednak tak dobrze wpasował się swoją grą i swoimi pomysłami w naszą muzykę, że bardzo szybko zaproponowaliśmy mu dołączenie do nas na stałe. W tym czasie właśnie rozstaliśmy się z Bartkiem.

MM: Wiem że szykujecie wydanie drugiej płyty. Po co zatem ta ep-ka?

PS: Od wydania naszej pierwszej płyty długogrającej „Perfectly Flawed” minęły aż trzy lata. To zdecydowania za długi okres czasu milczenia, jak na młody zespół. Dlatego chcieliśmy o sobie przypomnieć i zaproponować swego rodzaju „przystawkę muzyczną”, przed „daniem głównym”, by zaciekawić nowych odbiorców i przekonać tych, którzy już nas docenili, że „Pinn Dropp nie skończył się na Perfectly Flawed”, dosłownie (śmiech)! Dodatkowo, mamy też trochę nowej muzyki w nadmiarze, dlatego chcieliśmy się nią już teraz podzielić.

MM: Czy „Vortex” nawiązuje do książki Anny Benning?

PS: Nie. Ta kompozycja chyba niewiele ma wspólnego z tą książką. Tytułowy wir, czyli „Vortex” to stan emocjonalny, który często sami się wciągamy, lub wciągamy kogoś. Ów wir może być niezwykle destrukcyjny, kiedy np. wciąga nas w toksyczne relacje, ale też może stanowić swego rodzaju katharsis i sprawić, że odrodzimy się na nowo, pozbywając się destrukcyjnych uwarunkowań, które właśnie tego rodzaju wiry wytwarzały w nas lub innych. Tak można interpretować ten tekst.

MM: „The Call” pojawia się fragment jakby z filmu?

PS: „The Call” powstał dość spontanicznie jako intro do utworu „Vortex”. Chcieliśmy zastosować w nim swego rodzaju „ambience”. W tym wypadku wybraliśmy niepokojące odgłosy, jak również wpadliśmy na pomysł, aby wykorzystać czyjąś wypowiedź, która nawiązywałaby do utworu „Vortex”. Wybraliśmy Carla Gustava Junga mówiącego o projekcji cienia. Zważywszy na tematykę emocjonalnych wirów, o których już wspomniałem, jest to dość adekwatna wypowiedź (śmiech).

MM: Z kolei opowieść zawarta w „Cluster” dzieli się aż na trzy części

PS: Zgadza się. Kompozycyjnie dzieli się na trzy części i tak jest też przedstawiona historia. Tekst napisał Mateusz i kiedy powiedział nam, że jest o wyjściu Izraelitów z Egiptu, byłem mocno zaskoczony, aczkolwiek w trzeciej części pada słowo „Egypt”. Mateusz użył tutaj „kosmicznych” przenośni, ale myślę, że o szczegółach, interpretacjach i znaczeniach mógłby więcej opowiedzieć sam autor.

MM: A zdradził wam, kim jest bohaterka „Always Here”?

PS: Oczywiście, dowiedzieliśmy się że to ponoć Judyta – postać bibiljna, bohaterka Księgi Judyty.  Motyw Judyty i Holofernesa w malarstwie jest dość często spotykany. Nie wiem jak w muzyce – jeśli nie jest to może jesteśmy prekursorami (śmiech).

MM: Można zatem powiedzieć, że utwory z ep-ki w jakimś stopniu zainspirowała Biblia

PS: Mateusz kiedyś trafnie określił, że tematyka naszych tekstów oscyluje wokół humanizmu, teologii i psychologii. Jest autorem większości tekstów i te biblijne inspiracje głównie wychodzą od niego. Mnie bardziej inspiruje ludzka psyche. Jak słychać – nie tworzymy typowo rock and rollowych tekstów (śmiech).

Wyznaczyliście sobie deadline jeśli chodzi o wydanie płyty?

PS: Na pewno w tym roku. Niestety nie jestem w stanie podać konkretnego terminu, czeka nas jeszcze sporo pracy. Mamy większość gotowych utworów, ale jeśli chodzi o aranżacje, melodie wokalu, jest jeszcze sporo do zrobienia. Nie chcemy w pośpiechu wydawać czegoś z czego nie będziemy później zadowoleni, ale też nie chcemy, aby na naszą drugą pełnowymiarową płytę trzeba było długo czekać.

MM: A koncerty w tym roku planujecie?

PS: Tak, już w lutym zagramy koncert w Warszawie. W marcu zaś, ponownie stolica, Kielce i być może jeszcze jakieś miasto, lub nawet dwa. Niestety z wiadomych względów wciąż nie jest to dobry okres na organizowanie występów. Być może w lecie uda nam się zagrać na jakiś festiwalach, ale jeszcze za wcześnie jest, aby cokolwiek potwierdzać, czy zapowiadać. Na pewno 2022 upłynie nam głównie na nagrywaniu drugiego albumu.

Rozmawiał: Maciej Majewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.