Giorgio Fazer: Dźwięki po prostu płynęły bezwiednie

0
833

„Gdy rozum śpi” to najnowszy album duetu Giorgio Fazer. Album niesie ze sobą nieco senną i transową atmosferę, aczkolwiek puntem wyjścia do stworzenia materiału był dyktafon z zarejestrowanym tajemniczym głosem, który muzycy nabyli na jednym z warszawskich bazarów. Ale zaskakujących sytuacji w związku z tym materiałem było więcej, o czym chętnie opowiedziała mi połowa duetu – Mateusz Franczak.

 

 

MM: Zacznę nieco prozaicznie: gdzie znaleźliście rzeczony dyktafon z tym tajemniczym głosem?

MF: Jesteśmy trochę zbieraczami i regularnie znosimy do naszej pracowni na warszawskim Żoliborzu nowe instrumenty, efekty lub różne nietypowe generatory dźwięków. Jednak na najciekawsze znaleziska trafiamy zupełnie przypadkowo. Tak też było z tym dyktafonem. Któregoś dnia odwiedziliśmy bazar Olimpia, gdzie spotkaliśmy bardzo ciekawego sprzedawcę, który spośród tłumu innych handlarzy wyróżniał się tym, że nie zależało mu za bardzo na pozbyciu się swoich towarów. Było wśród nich mnóstwo bibelotów, w większości przypadków niewiadomego pochodzenia i przeznaczenia. Kiedy kolejne zainteresowane osoby podchodziły do jego stoiska i pytały o cenę poszczególnych przedmiotów, najczęściej odpowiadał: „Przykro mi, ale akurat to nie jest na sprzedaż”. Zaintrygowało nas to i zaczęliśmy z nim rozmawiać. Okazało się, że ma ogromną wiedzę muzyczną i ucieszył się, że może się nią pochwalić. Chcieliśmy poznać historię tego niezwykłego człowieka, ale skutecznie ignorował nasze pytania. W pewnym momencie zwróciliśmy uwagę na mały dyktafon, wetknięty w coś, co kiedyś prawdopodobnie było kowbojskim butem. Sprzedawca przyłapał nasze spojrzenia i próbował nieporadnie zasłonić dyktafon, ale było już za późno – stwierdziliśmy, że musimy go mieć. Targowaliśmy się prawie godzinę, ale ostatecznie udało nam się postawić na swoim. Czuliśmy, że ten dyktafon kryje w sobie jakąś tajemnicę. I nie myliliśmy się

MM: Macie zatem pewność, że to nie jego głos został na nim zarejestrowany?

MF: Tak, głos sprzedawcy był bardzo wysoki i skrzekliwy, a to, co usłyszeliśmy na nagraniu miało zupełnie inny charakter i brzmienie. Nie wspominając o treści.

MM: No właśnie, jego myśli są dość złożone i dotykają różnych aspektów egzystencjalnych. Jak więc się do tego ma tytuł płyty – „Gdy rozum śpi”?

MF: Tak, a to, co znalazło się na płycie, to zaledwie ułamek zarejestrowanych przemyśleń tajemniczego narratora. W jednym z nich, który z powodów, o których nie możemy teraz powiedzieć, nie znalazł się na płycie, autor nagrania przedstawił pokrótce swój warsztat filozoficzny. Oznajmił, że wszystko, co istotne, spływa na niego w momencie odsunięcia od siebie jakiejkolwiek cenzury i aparatu krytycznego. Trzeba uśpić rozum – powiedział.

MM: Jego głos słychać najwyraźniej na początku i na końcu płyty. Pozostałe partie ‚wokalne’ na niej są przetworzone. Czy to też jest jego głos?

MF: Niektóre partie wokalne zostały nagrane przez nas samych i są wynikiem podjętych przez nas prób usypiania rozumu przy użyciu zaawansowanych technik opisanych przez autora nagrania. Nie będziemy odkrywać wszystkich kart, ale możemy powiedzieć, że jego głos pojawia się jednak w wielu innych miejscach na płycie. Na pierwszy rzut ucha można go nie wyłapać, dlatego zachęcamy do wielokrotnego słuchania, co na pewno zaowocuje ciekawymi odkryciami.

MM: Rzeczywiście ta płyta ma w sobie spory imperatyw usypiania. Jej zawiesinowy charakter wymaga sporego skupienia. Takie przyjęliście odgórne założenie przy jej tworzeniu?
MF:
Tak, podczas nagrywania sen odgrywał bardzo ważną rolę. Podczas większości sesji początkowe skupienie i czujność przechodziły po jakimś czasie w trans, który zdawał się nie mieć końca. Zdarzało się tak, że nagle orientowaliśmy się, że jakiś fragment graliśmy dwie godziny, a dla nas to była chwila. Po jednej sesji odsłuchaliśmy jeden z utworów i zdziwiliśmy się, że graliśmy go aż półtorej godziny. Nie pamiętaliśmy niektórych fragmentów (najlepsze z nich trafiły na płytę) i dopiero po jakimś czasie zorientowaliśmy się, że zasnęliśmy podczas rejestracji, ale nie na tyle głęboko, żeby przestać grać. To było niesamowite przeżycie.

MM: To musiały być doświadczenia na granicy snu i jawy. Wnioskuję zatem, że materiału macie więcej, niż te 42 minuty?

MF: Tak, zgromadziliśmy dziesiątki godzin nagrań. Samo odsłuchiwanie materiału trwało kilka tygodni. Niewykluczone, że pojawią się kolejne części tego projektu, ale przede wszystkim liczymy na to, że album w jakiś sposób dotrze do tajemniczego narratora (którego niestety nie udało nam się do tej pory odnaleźć) i kolejną płytę będziemy mogli nagrać w całości razem z nim.

MM: Może należałoby ją w pierwszej kolejności przekazać sprzedawcy z bazaru Olimpia?

MF: To była nasza pierwsza myśl i od razu po premierze pojechaliśmy na Olimpię. Niestety nie mogliśmy go znaleźć. Pytaliśmy o niego innych handlarzy, ale żaden z nich nie kojarzył tego nietypowego sprzedawcy. Na początku pomyśleliśmy, że się z nas nabijają, potem, że coś przed nami ukrywają, a na końcu zaczęliśmy się zastanawiać czy to wszystko się nam nie przyśniło, zwłaszcza że dyktafon, od którego wszystko się zaczęło, zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach i do tej pory go szukamy.

MM: Wiemy, co literacko zainspirowało „Gdy rozum śpi”. A jak to wyglądało pod kątem muzycznym?

MF: Może się to wydać zaskakujące, ale nie mieliśmy żadnych konkretnych założeń muzycznych. Dźwięki po prostu płynęły bezwiednie. Na co dzień słuchamy bardzo różnych rzeczy, ale w trakcie pracy nad albumem jedyna muzyka, której słuchaliśmy, powstawała w naszej pracowni. Wielokrotnie łapaliśmy się na tym, że bez ustalania czegokolwiek, w wyniku improwizacji, zaczynaliśmy równocześnie grać tę samą melodię. Nie potrafiliśmy tego wytłumaczyć – tak, jakby kierowała nami jakaś zewnętrzna siła.

MM: Będziecie grali koncerty z tym materiałem?

MF: Tak, planujemy wydarzenia muzyczne związane z tym materiałem, chociaż nie będą to typowe koncerty. Najbliższy odbędzie się 20 sierpnia w ramach Kolonii dla Dorosłych – bardzo ciekawego festiwalu organizowanego przez Stowarzyszenie Dziki Bez, które tworzy m. in. Festiwal Myśli Abstrakcyjnej i portal podróżniczo-literacki Książki na Drogę. W ramach tego wydarzenia, wspólnie z tajemniczym artystą ukrywającym się pod pseudonimem wniwecz zorganizujemy muzyczny seans spirytystyczny. Kolejne koncerty ogłosimy już wkrótce.

Rozmawiał: Maciej Majewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.