Zimna wojna: Ludzie w różny sposób dają upust swojej frustracji. My robimy to poprzez muzykę.

0
775

Wrocławscy punkrockowcy z grupy Zimna Wojna poszli za ciosem i na swojej najnowszej imiennej płycie serwują nam zapis tego, co tu i teraz się dzieje w naszym kraju. Punktem wyjścia dla całości były jesienne protesty na ulicach Polski, ale nie tylko. O koncepcie i zwartości albumu opowiedział nam gitarzysta i wokalista grupy – Matuesz Turek.

 

 

MM: Czy jesienne protesty były bezpośrednim impulsem do stworzenia płyty „Zimna Wojna”, czy też ten materiał zaczęliście tworzyć wcześniej?

MT: Materiał stworzyliśmy dużo wcześniej. Mieliśmy do wyboru kilka innych kawałków, ale stwierdziliśmy, że zrobimy concept album opowiadający o życiu człowieka na krawędzi systemu „tu i teraz”. Bez zbędnego odkopywania trupów z szafy i ogranych sloganów, widząc, że teraźniejszość doskonale daje nam pole do popisu przy tworzeniu materiału. Słowa na piosenki same się nasuwają, wystarczy poczytać trochę gazet, czy obejrzeć „dziennik telewizyjny” (śmiech). Jedynym kawałkiem, który powstał na gorąco w związku z protestami jest ostatni numer na płycie – „Wypierda Lać”.

MM: No właśnie – ostatni kawałek brzmi jak z samego epicentrum protestów, a reszta płyty przygotowuję słuchacza na niego. Takie było założenie w tym koncepcie?

MT: Założenie było trochę inne. Ostatnim kawałkiem miał być „Uciekaj Stąd”, jako taki epilog i zamknięcie opowiedzianej historii. Ale idąc tropem kina nowoczesnego, postanowiliśmy dodać coś na kształt ‚sceny po napisach końcowych’. Szczególnie, że wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy, że takie zakończenie z przytupem będzie czymś ciekawym i zaskakującym. Kawałek zebrał zresztą dość sporo pochlebnych opinii, więc zamieszczenie go na krążku nie było przez nas traktowane jako jakieś faux pas.

MM: A swoją drogą – braliście udział w tych jesiennych protestach?

MT: Oczywiście. Niektórzy z nas nawet czynnie, idąc wśród ludzi, czy biorac udział w proteście samochodowym. Kawałek „Wypierda Lać” oddaliśmy swoją drogą do dozgonnego nieodpłatnego użytku wszystkim uczestnikom jesiennych wydarzeń z OSK na czele.

MM: Trudno mówić o jednoznacznych efektach tych działań. Myślisz, że te protesty przyniosły jakieś konkretne rezultaty?

MT: Nie mnie to oceniać. Dobrze czuję się jako komentator zastanej rzeczywistości. Niestety od analizy zysków i strat są, wydaje mi się, bardziej tęgie głowy, które mogą powiedzieć, jaki społeczny, czy polityczny efekt przyniosły te wydarzenia.

MM: Pytam o to, bo „Zimna Wojna” jawi się momentami jako materiał dość konfrontacyjny.

MT: Cóż… Ludzie w różny sposób dają upust swojej frustracji. My robimy to poprzez muzykę. Nie pchamy się z butami w czyjś światopogląd, nie lubimy bezsensownych nakazów i zakazów, nie mówimy nikomu jak ma żyć, z kim, czy po co… „Zimna Wojna” powstała jako taki właśnie upust emocji, opis społeczeństwa, sprzeciw na zaginanie rzeczywistości i tworzenie „postprawd”. Taka nasza odpowiedź instrumentalno-wokalna na prowadzoną od dłuższego czasu politykę kija i marchewki czy maksymy „dziel i rządź”.

MM: Ona też się wydaje zapisem tego konkretnego stanu społecznego, w którym żyjemy…

MT: Bo takie jest społeczeństwo. Już na poprzedniej płycie w kawałku „Nic się nie zmienia” krótko i zwięźle je opisaliśmy. Ktoś mi kiedyś powiedział, że w tym kraju nic się nie zmieni i nigdy nie będzie lepiej dopóty, dopóki w kranie jest ciepła woda, a w sklepie wódka. Kiedyś myślałem, że to takie dziaderskie pierdololo, ale ostatnimi czasy widzę, że dużo w tym racji. Tak jak wspomniałem – metoda kija i marchewki. W społeczeństwie, które nigdy nie należało do najbogatszych w Europie i zawsze miało kompleks „młodszego brata Europy Zachodniej”, nie trudno za ‚pińcet ziko’ kupić czyjeś poparcie. Stary numer, a działa…

MM: Początkowo myślałem że na płycie dominuje klasyczne punkowe instrumentarium: gitara, bas, bębny i wokal. Tymczasem im dalej, tym więcej na niej brzmień klawiszowych. Kto je zagrał?

MT: Nasz serdeczny przyjaciel – Tomek „Rebel Piano” Hołonowicz, który zresztą współpracował z nami przy okazji poprzedniego albumu. No i co równie ważne – wsparł nas na scenie przy okazji naszego występu na Scenie Viva Kultura na Pol’and’Rock 2019. Mega fajny gość i bardzo sprawny klawiszowiec.

MM: Będzie was wspierał też na kolejnych koncertach?

MT: Są takie podejrzenia… (śmiech). Najpierw niech koncerty ruszą pełną parą, bo na chwilę obecną regulacje prawne zwiazane z branżą muzyczną są tak lakoniczne, że nikt do końca nie wie co i jak ma robić…

MM: Macie już cokolwiek zabukowane na lato?

MT: Gdzieś tam się próbujemy wstrzelić z graniem. Wiesz, okres wakacyjny nigdy nie sprzyjał koncertowaniu, nie licząc wszelkiej maści letnich festiwali. A tych niestety też jest w tym roku jak na lekarstwo. Staramy się też działać własnym sumptem. 19 czerwca koncert z GAGA ZŻ, potem wycieczka na Rock na Bagnie, koncert w Czechach na „Bez Sance Fest” i Izerbejdżan pod koniec sierpnia… Niewiele tego, ale zważając na to, co działo się przez ostatni rok, to i tak jest nieźle. Na pewno będziemy planowali coś więcej na jesień, o ile nie spadnie na nas kolejna „Fala Łaski” (śmiech).

Rozmawiał: Maciej Majewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.