Wierzę, że jeszcze mamy siły i potencjał jako jednostki żeby wymyślać coś nowego

0
789

19 Wiosen funkcjonuje już od blisko 3 dekad. Właśnie ukazała się nowa płyta zespołu, zatytułowana „Nów”, które niejako zbiera dotychczasowe opowieści i doświadczenia zespołu. To jednocześnie prognostyk na kolejne – być może również 3 dekady grania. Jakie one będą? O tym między innymi opowiedział nam wokalista i autor tekstów, Marcin Pryt.

 

 

 

MM: Zwracasz uwagę na fazy księżyca w życiu codziennym?

MP: Tak, często. Jeśli tylko smog i czarne chmury go nie zasłaniają

MM: A śledzisz je i szukasz w nich na przykład wyjaśnienia dla swojego samopoczucia lub zachowania?

MP: Nie, aż tak to nie. Bardziej sprawdzam, jaka jest w danym momencie faza. Czekam na pełnię i sprawdzam odległość od Ziemi dzięki aplikacji w telefonie „Fazy Księżyca”. Księżyc jest dla mnie też bardzo ważnym znakiem graficznym, na gwiaździstym – jak się oczywiście uda to dostrzec – niebie. Super to wygląda nad morzem. Z dala od aglomeracji, które zakłócają widoczność kosmosu.

MM: Pytam, bo wydaje mi się, że egzystencja 19 Wiosen występuje w jakimś sensie poza czasem.

MP: Tak, zgadzam się z Tobą. Jest i przez nas zauważalne, takie jakieś asynchroniczne przesunięcie. Zupełnie inne, niż zwyczajnie, po różnych skosach, w stosunku do aktualnie panujących osi czasowych.

MM: No więc właśnie, dlatego nieco zdziwiło mnie umieszczenie „Nów” w konkretnych ramach czasowych między 1993 i 2021 rokiem.

MP: To umieszczenie w materiałach promocyjnych, miało na celu:

a) nazwać cyklem = pierwszą fazą naszą dotychczasową działalność 93-22, a jednocześnie stać się:

b) bezpieczną potencjalną możliwością, furtką, oknem startowym dla rozpoczęcia kolejnego cyklu – z zastrzeżeniem, że nasze biologie chylą się już ku upadkowi i że może z tego nic nie wyjść.

MM: Czyli to w jakimś sensie zamknięcie starego i otwarcie na nowe?

MP: Tak, ale ponieważ wiele płyt zawsze nagrywaliśmy z taką właśnie, przyświecającą nam ideą, że to koniec pewnego okresu, więc skompletowaliśmy na „Nowiu” mnóstwo wątków z poprzednich programów i chcieliśmy zamknąć to w tej jednej, na wszelki wypadek, pierwszej fazie. Bardzo dobrze te nasze pragnienia nagrał i uwypuklił stereofonicznie nasz producent Paweł Cieślak, z którym zrobiliśmy wspólnie trzecią płytę. Czas, nazwy pór roku, cykle, to jest też trochę taka moja obsesja, zegarki, liczby etc. Kiedyś powiedziałem, że to natręctwo, bo miałem problemy z matematyką. Teraz wiem, że matematyka to bezwzględna Królowa Nauk a czas to Cezar Zero.

MM: A widzisz już to nowe otwarcie w przypadku 19 Wiosen?

MP: Wierzę, że jeszcze mamy siły i potencjał jako jednostki żeby wymyślać coś nowego. Czy będzie to ten zespół, czy inny – jestem o tym przekonany. Jeśli chodzi o 19 Wiosen, TERAZ, jakkolwiek to brzmi, jesteśmy w trakcie rozpowszechniania tej właśnie płyty, która zaczyna być szerzej dostępna i dopiero odbieramy pierwsze fale radiowe od ludzi, którzy ją poznają. Brak koncertów powoduje, że jesteśmy siłą rzeczy skazani na tylko wirtualne odpowiedzi. Nie jest to dla nas jakiś problem, bo sytuacja na świecie jest na tyle poważna i trudna, że jesteśmy w stanie zacisnąć pasa, wiedząc, że to, w czym chcemy być, to tylko rozrywka, wręcz luksusowa przyjemność, awantury dźwiękowe i radość z opowiadania różnych historii, a teraz nie jest to artykuł pierwszej potrzeby.

MM: A jak byś określił te ‚pierwsze’ blisko 3 dekady Waszej dzielności?

MP: W tym pierwszym cyklu – nazwijmy go 9321, było mnóstwo przygód. Hartowały się nasze charaktery, postawy życiowe i artystyczne, koleżeństwo i przyjaźnie. Miało też miejsce bardzo dużo podróży, których być może nie przeżylibyśmy bez zespołu. Możliwość koncertowania dla ludzi, którzy chyba tego chcieli, skoro przychodzili na nasze gigi. Również te pierwsze 30 lat, to cała historia naszego – formalnie – dorosłego życia. Wszyscy teraźniejsi i byli członkowie zespołu zostawili w nim swój pot i krew, w zamian za trochę taśmy magnetycznej, plastiku w formie CD, czy winylowego granulatu. To stało się naszymi surowcami, za które chcieliśmy poświecić życie. Patrząc wstecz cytując Annę German: „nie żałuję”.

MM: Jako tradycjonaliści, jak zapatrujecie się na bieżące możliwości dystrybucji muzyki? Pytam, bo płyty „Nów” nie ma w serwisach streamingowych.

MP: Od kilku dni mamy już płytę za darmo do odsłuchu na naszym bandcampie: www.19wiosenofficial.bandcamp.com. Chcieliśmy dać trochę czasu naszemu wydawcy Łukaszowi Pawlakowi z Requiem Records, by mógł posprzedawać naszą płytę tzw. superaeroeskadrze, która chce mieć zawsze od nas materialny przedmiot w ręku. W 2022 wyjdzie też wersja winylowa w ZIMA RECORDS u Marka Niewiarowskiego. Po dwóch miesiącach od premiery CD, czas też na streamingi i – jak to nazywam – wolny rynek umysłowy. Twoje uszy, twój wybór. Jeśli kupisz od nas na bandcamp plik cyfrowy to dla nas będzie to coś naprawdę ekstra. Zdaje sobie sprawę ze znikomości ekonomicznych tych wpłat, bo to są naprawdę spacecenty, ale mam teraz mega giga  szacunek dla wszystkich, którym się chce przejść całą procedurę opłaty za naszą płytę i właśnie na bandcamp odczuwamy to bardzo konkretnie. Na Spotify i innych platformach też ją wstawimy, ale tam to będą jakieś grosze groszy, które może będą sponsorować jakąś czcionkę na naszym profilu. Nie przyczynią się jednak do zakupu nawet nowych strun. To bardziej dla tych, którzy już nie potrafią słuchać inaczej dźwięków. Jestem za tym, by płyta była wszędzie. By każdy mógł sobie jej posłuchać i dokonać wyboru, czy chce ją posiadać, czy tylko posłuchać i zapomnieć. Gdzieś czytałem, że jest ponad milion zespołów na świecie, więc mam świadomość, że zdobycie kilku nowych słuchaczy jest bardzo trudne. Ze swojej strony nie chcemy sprzedawać jakiegoś starego kuponu jeszcze raz, tylko zaprezentować się z czymś nowym wszystkim naszym dawnym fanom oraz spróbować poznać kolejnych. Przede wszystkim w tej nowej już rzeczywistości odczuwam dużą pokorę i jeśli już komuś proponuje zajęcie czasu produkcjami, w których uczestniczę, robię to na 119%. Technika komputerowa uczy też niesamowitego poczucia rzeczywistości i żelaznego dystansu do słów takich jak popularność, lubienie etc. Algorytmy informują, że piosenkę „x” odsłuchało 19 osób z tego 12 do połowy a 3 w całości itd. Wstawiony sześć dni temu, post o płycie – „wyświetliło 0 osób”. Przed matematyką nie ma ucieczki ale to PRAWDA. Podziwiam swoich przyjaciół i przyjaciółki w zespołach i siebie samego, że mając taki pakiet informacji o realnej wirtualnej popularności, mamy ochotę jeszcze dalej coś robić. To wymaga bardzo dużej, nie dającej się wymierzyć cyfrą motywacji i mobilizacji, co prowadzi do wniosku, że jeśli coś robimy, to w zasadzie robimy dla siebie, a reszta to bonus, odpryski, jakieś didaskalia i cukierki. Nikt nam nie zabierze tej własnej przyjemności, więc póki się nam chce, czemu się w to nie bawić?

MM: Myślę, że mimo bieżącej sytuacji, jesteście w stanie grać koncerty. Co na nich będzie? Przekrój? Bo „Nów” przecież idealnie podsumowuje dotychczasową działalność 19 Wiosen?

MP: Gramy większość piosenek z „NOWIU”, ale też mnóstwo starszych piosenek0, nawet z 1993 roku. Grzegorz Fajngold „Fagot”, nasz kapelmistrz podliczył, że mamy ponad 150 piosenek zebranych przez tyle lat. Nie chciałem tego sprawdzać, bo staram się nie patrzeć wstecz, ale jest z czego wybierać. Dzięki temu że występuje z nami Monika Rakieta, możemy też śpiewać dużo piosenek z żeńskim wokalem, co bardzo wzbogaca nasz ogólny obraz dźwiękowo-wokalny. Ja jako już podstarzały „lider” – a wolę raczej używać słowa „frontman” – mogę sobie wtedy usiąść z tyłu sceny i policzyć w medytacyjnym tempie do 19. Gramy teraz w składzie 1970+/1980+. Nasz gitarzysta Olek Gemel i sekcja rytmiczna: Wojtek Czyszczoń na perkusji i Piotrek Andrzejewski na basie, to ludzie już z nowej epoki. Kiedy podglądam ich w trakcie trasy, jak śmigają swoimi palcami po ekranach smartfonów, zastanawiam się „jak oni to robią”. Mają swoje, inne od naszych [ 1970+ ] gusta i to jest zawsze coś, co mnie kręci w działalnościach zespołowych – że jesteśmy zbiorowiskiem sześciu odmiennych charakterów. Jakimś rodzajem archipelagu ludzkiego pod administracją dziewiętnastowiosenną, ale każda z wysp ma odmienną faunę, florę i muzykę tradycyjną.

MM: Co słychać w Tryp, bo zdaje się, że temat zatrzymał się na płycie „Trypolis”?

MP: Tak, na razie to ostatnia nasza płyta. Tam jest taki utwór graniczny „Trupolitania”. Bardzo go przeżyliśmy. Teraz wspólnie z Kubą Wandachowiczem chcemy zmontować szkielet muzyczno-tekstowy na zupełnie inną, trzecia płytę i wtedy próbować go ubrać w mięśnie i żyły z resztą naszej ekipy. To proces, który dopiero się rozpoczął. Mamy co prawda już 6 nowych utworów, ale Kuba jeszcze o tym nie wie, że chcę napisać zupełnie nowe słowa do tego – już z roku 2022-ego. To musi być coś totalnie różnego od poprzednich materiałów, a jednocześnie – coś, pod czym moglibyśmy z czystym sumieniem podpisać się, i zaświadczyć, że płynie tam nasza krew.

Rozmawiał: Maciej Majewski 

fot. Paweł Kowalczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.