Marcin Szczurski: Chciałem by pierwsza płyta była typowo popowa

0
864

Pod koniec października ukaże się pełnowymiarowy debiut Marcina Szczurskiego, zatytułowany „W poszukiwaniu siebie”. Nam bardzo szczegółowo opisał drogę, jaką obrał przy realizacji tego materiału.

 

 

 

MM: Co było początkiem tej płyty? Kompozycje, teksty, pomysł, kogo zaprosić do współpracy przy jej realizacji?

MS: Rok temu, gdy wydałem singla „Zmrok”, wysłałem go do Sławka Orwata z radia Wnet. Utwór trafił na jego Polisz Czart, gdzie dotarł do drugiego miejsca. Sławek mocno we mnie uwierzył i zaprosił do siebie na wywiad. Dodało mi to skrzydeł, gdy kolejne wytwórnie odrzucały wysyłane przeze mnie propozycje muzyczne. Później zaproponowałem jego podopiecznej, której Sławek był managerem – PolAnie – żeby wykonała ze mną duet do mojej piosenki „Nad rzeką”. Sławek powiedział, że dobrze byłoby nagrać płytę, jeśli chcę koncertować i lepiej się promować. Tak powstał pomysł, żeby płytę dokończyć samemu. Znalazła się tłocznia, nagrałem utwory, niektóre były nagrane na nowo. Tak powstał pomysł na realizację płyty, który – nie ukrywam- chodził mi w głowie od 12 roku życia, czyli przez 17 lat. Natomiast parę dni temu dowiedziałem się, że płyta „W poszukiwaniu siebie” będzie wydana przez wytwórnie Soul Records i e-muzykę.

MM: A skąd na płycie znaleźli się pozostali współtwórcy?

MS: Tak naprawdę przełom zaczął się od utworu „Popiół i kurz”, czyli produkcji Patryka Kumora i Dominica Wojtaszka- Buczkowskiego. Napisałem do ich współpracownika na fejsie – Janka Bielieckiego i on nas wszystkich zapoznał. Wtedy nagrali pierwszy swój większy przebój dla Roksany Węgiel tj. „Anyone I Wanna Be”. To był marzec 2019 roku, kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy. Walczyłem długo u termin u nich. Umówiliśmy się na sesję, zaczęliśmy jammować i wyszła z tego piosenka. Podpisaliśmy umowę, uiściłem honorarium, dokończyliśmy ją i była gotowa. Niestety nie zyskała ona popularności w radiu. Sam pisałem do stacji i wytwórni… Jednym słowem: nie miał kto pomoc z promocją. Wrzuciłem więc piosenkę na YT. Ktokolwiek ją usłyszał, raczej stwierdzał, że jest to fajne i że jest progres. Później uderzałem do innych producentów na fejsie. Przyszła pandemia, ja miałem też trochę problemów zdrowotnych, ale postanowiłem się nie poddawać i inwestować, próbować dalej. Udało się zrobić piosenkę „Zmrok” z Michałem Wasilewskim i Marcinem Szwajcerem, który już trochę lepiej wypromowałem. Dalej szukałem też kontaktów do kolejnych producentów. Po „Popiole i kurzu” zapraszali mnie do siebie do studia na ustalenia, rozmowy i robiliśmy piosenki

MM: A jak doszło do współpracy z Michałem Kushem i Greg Heldenem?

MS: Do Michała w 2017 roku wysłałem moje piosenki. Były źle nagrane, bo miałem chore gardło. Wtedy powiedział, ze jeszcze mi daleko do dobrego wokalisty i musze jeszcze sporo poprawić. To zmotywowało mnie do dalszej pracy. W 2020 roku wysłałem mu „Popiół i kurz”. Powiedział, ze jest spory progres i jako, ze ma wiecej czasu, może podjąć współpracę. Wysłał mi kilka swoich zajawek muzycznych. Skrytykował jednak moje pomysły na tekst, wiec poszukałem kogoś, kto by je poprawił. Napisalem do Mimi Wydrzynskiej z Linii Nocnej, która pomogła mi napisać tekst. Potem Michał był bardzo zajęty-  został Dyrektorem Męskiego Grania 2020, ale po wielu poprawkach w końcu zaakceptował utwór i pochwalił progres pracy nad nim. Nazwaliśmy go „Taksówka”. W nagraniu wokalu pomagali mi  Marcin Szwajcer , jak i nauczyciele wokali – Sonia Lachowolska i Agnieszka Musiał. Utwór miał bardzo szybkie tempo, które trochę nie pasowało do mojej techniki wokalnej i głosu. Trochę inaczej uczyła mnie wcześniej śpiewać Ela Zapendowska. W tym samym czasie, kiedy pracowałem nad utworem z Michałem – pracowałem też nad utworem z Jankiem Smoczyńskim, do którego często jeździłem na nagrania. On robił w tym samym czasie m.in. ostatnią płytę Kamila Bednarka. A jeśli chodzi o Grega, czyli Grzegorza Rumieja, to znam go z programu „Jaka to melodia?”. Wspólnie występowaliśmy na 15-leciu programu oraz PKiN w Warszawie. Tak się poznaliśmy i zakumplowaliśmy. Kiedyś pojechałem go odwiedzić w Poznaniu i tam pokazałem mu parę piosenek. Po długim czasie powstał utwór „Feelin’ away”, który wylądował na jego albumie „Trip”, a także na moim debiucie. Szukałem też kogoś,kto zrobi remiks „Popiołu i kurzu” i on się tego podjął.

MM: Płytę otwiera najdłuższa kompozycja – „Bez Ciebie” – surowa i ciekawie zaaranżowana. Nie chciałeś utrzymać całej płyty w takim klimacie?

MS: Piosenkę produkowała Agnieszka Lach, która tak naprawdę była pierwszą producentką, z którą pracowałem. Utwór powstał jako jeden z moich pierwszych zaraz po „Przeczuciu”, czyli gdy miałem 12 lat. Agnieszka miała wykształcenie klasyczne, co słuchać w utworze i chciała w ten sposób pokazać swoje umiejętności. Myślę, że ten utwór ze wszystkich, które produkowała na płytę, brzmi najlepiej. Moje wcześniejsze utwory były w podobnym klimacie jak „Bez Ciebie”. Takie też utwory robiłem z zespołem hard rockowym – InCorso, z którym grałem. Niemniej takie, nazwijmy to bardziej alternatywne i surowe utwory, jak „Bez Ciebie” chciałbym zostawić na drugą płytę. Chciałem by pierwsza płyta była typowo popowa.

MM: A skąd ten klimat zbliżony do reggae w „Piękniejszym świecie”?

MS: „Piękniejszy świat” też był robiony przez Agnieszkę. Zawsze wysyłam producentom moje inspiracje, gdy myślę o utworze. „Piękniejszy świat” miał być w stylu Enej, Agnieszka miała inny pomysł. W końcu powstała taka warstwa produkcyjna, jaka jest teraz. Utwór ten powstał w 2014 roku i od tamtej pory, podobnie jak „Bez Ciebie” nie zmieniałem w nich nic. Stwierdziłem po prostu, że warto je umieścić na płycie obok tych nowszych produkcji

MM: W „Prawdziwym facecie” poruszasz wątek współczesnego mężczyzny, który w ostatnich latach mocno się zmienił.

MS: Tak, idąc do Przemka Puka – producenta utworu – wiedziałem, że z nim chce zrobić numer o męskiej emocjonalności. Wydawało mi się, że praktycznie nie ma w popkulturze odniesień do tego typu tematu. A problemy takie jak depresja u mężczyzn lub inne, są zamiatane pod dywan. Jak się potem okazało, gdy szukaliśmy mimo wszystko w sztuce takich analogi, trochę nawiązań do antywzorca macho się znalazło – w m.in. utworze „Chłopaki nie płaczą” Bedoesa. czy Taco Hemingwaya. No i oczywiście utwór o takim samym tytule zespołu T. Lov, który był satyrą. Robiąc „Prawdziwego faceta”, myśleliśmy, że tematyka będzie chwytliwa i pomoże nam to trochę spopularyzować ten ciężki temat. Jak się jednak okazało, utwór był grany w zaledwie paru stacjach radiowych, ale może się jeszcze zmienić. Sam też cierpiałem przez moje emocje i to jak byłem postrzegany, bo nie jestem typowym macho. Zawsze byłem artystą, chłopakiem wrażliwym, który nie pasował do wykreowanego przez społeczeństwo obrazu faceta. Jak i nigdy też nie pasowałem do moich rówieśników – innych facetów. Jak się potem okazało – ta wrażliwość pozwalała mi poderwać dziewczyny i zjednywać do siebie niektórych ludzi, ale też przez stany depresyjne, bardzo cierpiałem na wielu polach. Później, gdy podejmowałem terapie, żeby stanąć na nogi po bardzo mrocznych okresach w moim życiu, zobaczyłem, jak bardzo faceci, chłopaki, mężczyźni cierpią przez taką samą stygmatyzację społeczną jakiej podlegałem. Wiedziałem, że muszę napisać o tej męskiej presji społecznej piosenkę. Sam od zawsze borykałem się z jakimiś dziwnymi emocjami, poczuciem izolacji, odrzucenia. Nie czułem się w pełni męsko. Muzyka mnie ratowała, gdy w domu nie działo się najlepiej, a przez to ze mną i nie najlepiej emocjonalnie. Miałem w sobie zniekształcony obraz mężczyzny. Sądziłem, ze bycie męskim, to znaczy dobrze zarabiać itd. Takie życie chciałem wieść. ale zrozumiałem, ze ta droga mężczyzny wg kanw kulturowych prowadzi donikąd. Nauczyłem się tego, ze ciężką pracą można gdzieś dojść. Co jednak okazuje się nieprawdą, bo sukces, szczególnie w branży muzycznej często zależy od tego jak postrzegają cię inni. A jako, że postrzeganie, wizerunek, osobowość nie podobają się wielu- stąd stygmatyzacja postrzegania społecznego w branży muzycznej, że trzeba ładnie wyglądać i być za wszelką cenę lubianym trochę pokazuje to, co śpiewam w piosence.

MM: Płytę zamykają alternatywne wersje niektórych utworów. Skąd ten pomysł?

MS: Utwór „Nie szukaj mnie” i „Taksówka” miały wiele wersji. Każdy znajomy miał odmienne zdanie, która wersja jest najlepsza. Ci, którzy woleli muzykę alternatywną, woleli wersje, które nazwałem jako ‘alternatywne’. Ludzie, którzy częściej słuchają radia, byli „przeciętnymi słuchaczami”, woleli wersje docelowe. Nie wiedziałem, które wersje ostatecznie wybrać, bo szanse na to, co się podobało były 50/50. Stwierdziłem, ze zamieszczę różne wersje utworów na płycie

MM: Planujesz jeszcze teledysk do któregoś z utworów z płyty?

MS: 22 października będziemy startować z premierą „Taksówki”. To będzie lyric video. Ale na pewno planuje jeszcze teledysk do utworu „Nie szukaj mnie”.

MM: Szykujesz koncerty z tym materiałem?

MS: Oczywiście. Buduje sobie zespól, który ma mi pomoc w koncertach, ale to raczej kwestia przyszłego roku. Najpierw chce skupić się na kwestiach promocyjnych.

Rozmawiał: Maciej Majewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.