Hellhaven: Sztuka płynie zupełnie poza funkcją czasu

0
846

„Mitologia bliskości serc”, to nie tylko pierwszy w dorobku grupy Hellhaven album nagrany w ojczystym języku, ale także wielobarwna muzycznie i lirycznie opowieść o kolejach losu człowieka jako jednostki we wszechświecie. Gitarzysta Jakub Węgrzyn przybliża nam tę koncepcję w poniższej rozmowie.

 

 

MM: To pierwsza płyta w waszym dorobku, która jest cała w języku polskim. Wiem, że dość ambitnie chcecie przywrócić naszą mowę na międzynarodową scenę rocka progresywnego. A czy z drugiej strony – nie jest to tęsknota za czasami, gdy płyty Collage, czy Quidam wychodziły po polsku?

JW: Na pewno trochę  tak. Sentyment to klasyki polskiej sceny rocka progresywnego zawsze gdzieś się tli, ale w głównej mierze kierowała nami chęć takiej jednej prozaicznej rzeczy – bycia zrozumianym. Polacy dobrze mówią po angielsku, ale nie jesteśmy jeszcze na takim poziomie, żeby bez problemu rozmieć i jeszcze interpretować teksty obcojęzyczne. Sebastian (wokalista Hellhaven – przyp. MM) przez te wszystkie lata wkładał ogromną ilość pracy w stronę liryczną płyt, która moim zdaniem ostatecznie była traktowana po macoszemu przez odbiorcę. Właśnie przez problem bariery językowej. I tutaj podjęliśmy główną i strategiczną decyzję podczas tworzenia nowego albumu – jedziemy z tematem po naszemu.

MM: A nie obawiacie się, że przy tak gęstej strukturze muzycznej, jaką ma ta płyta, ten przekaz językowy gdzieś uleci?

JW: Obawy są. Szczególnie, że to nasza pierwsza płyta po polsku. Ale wiesz jak to jest – kto nie ryzykuje ten… nie wydaje płyt (śmiech). Rzeczywiście teksty Sebastiana z rozbudowaną i gęstą w formy przekazu muzyką, dają ostatecznie dość potężną dawkę bodźców. Ale to jest właśnie forma sztuki, którą chcemy zaprezentować. Jest ona wymagająca dla słuchacza pod tym kątem, że aby zrozumieć całość, trzeba nie tylko przesłuchać płytę, ale także zapoznać się z np. stroną wizualną płyty, z tekstami, rysunkami. Wtedy dopiero można mówić, że ktoś doskrobał się do samego dna. Ale to też nie jest tak, że teksty na naszej płycie są ciężkie. Jestem przekonany, że każdy na tym albumie odnajdzie w słowach cząstkę siebie, swoich problemów, marzeń.

MM: Skoro poruszyłeś temat strony wizualnej płyty – skąd pomysł, by w książeczce pojawiły się zdjęcia z waszego dzieciństwa?

JW: Wiesz, to był chyba taki trochę uśmiech w stronę tych wszystkich lat, które spędziliśmy razem w zespole – ponad 12. Dla niektórych z nas to prawie połowa życia (może nie tyle w zespole, co na pewno z muzyką.). Nie zastanawiałem się nad tym, dlaczego takie zdjęcia, ale teraz chyba zaczynam rozumieć, że podświadomie chcieliśmy pokazać, że ten typ twórczości towarzyszy nam praktycznie od dziecka. Że teoretycznie w takim wieku w jakim zostaliśmy sportretowani na tej wkładce, już moglibyśmy założyć pierwszy skład (śmiech) No i druga sprawa – aby wlać odrobinę humoru w ten dość poważny świat prog metalowego grania. Prog metal jest z natury dość ponury, smutny, poważny. Ma to swoją piękną stronę, oczywiście. Prog metal często traktuje o bardzo trudnych tematach. Ale zawsze warto w tym wszystkim dbać o pewną równowagę. Uśmiech i dobre nastawienie do podstawa.

MM: Przy każdym tekście występuje cytat znanego pisarza. To pytanie bardziej do Sebastiana, ale co było pierwsze: tekst, czy właśnie te dane sentencje jako punkt wyjścia?

JW: Nie chcę wchodzić w jego prywatną i dość intymną sferę, jaką jest tworzenie tekstów, ale znając go tyle lat, mogę spokojnie stwierdzić, że najpierw pojawiły się przeżycia i uczucia na podstawie których tworzył stronę liryczną. Przeczesywał swoim wrażliwym umysłem świat i przelewał emocje na papier. Sentencje zostały dopisane później, ale nie zostały dopisane na siłę. Sebastian odnalazł w każdym z tych autorów, w tych dziełach, które cytuje pewną wspólną nić. Pokazuje to też, jak dwóch nieznanych sobie artystów może po wielu latach, po życiu czasami nawet w innym wieku, połączyć się na chwilę w pewną całość. Zupełnie szalone, jakby na to nie spojrzeć. Sztuka płynie zupełnie poza funkcją czasu.

MM: Zauważyłem pewien zaskakujący dualizm tej płyty – kompozycje stricte progmetalowe są dużo bardziej pokombinowane aranżacyjnie, a rzeczy spokojniejsze jak np. „Nasz Requiem”, mają wręcz sznyt popowy. Z czego to wynika?

JW: Nie chcemy zmęczyć słuchacza. Nie wiem jak ty, ale ja np. męczę się płytami, które przez 60 minut serwują mi non stop te same smaki. Dla mnie dobra płyta jest jak książka – powinna targać twoje emocje, raz cię wyciszać, potem uderzyć i rzucić o ścianę. Przy dobrej książce śmiejesz się i płaczesz. Boisz się i napawasz nadzieją. Chyba taki cel nam przyświecał tworząc ten materiał. Dlatego robiliśmy sobie małe skoki w pewne skrajne obszary. Czego wynikiem jest obecność na jednej płycie spokojnych, lekko popowych elementów, przeplecionych widowiskową grą. Pod tym kątem to nie jest łatwa płyta, ale zdecydowanie uważam, że każdy utwór ma w sobie odrobinę mainstreamowego ducha. Takiego do potupania, dla ludzi. O to nam też chodziło. Żeby nie zrobić zbyt trudnej płyty. Płyta ma być dla słuchacza, to on jest najważniejszym elementem zespołu.

MM: Mnie momentami przytłoczyła. Zwłaszcza w pierwszej połowie. Uważam, że trochę przedobrzyliście i za dużo upchaliście na raz. Gdyby nie te spokojniejsze fragmenty w drugiej części, wyszedłby produkt pół strawny, niczym ostatnie płyty Dream Theater.

JW: Myślę, że to też cenna uwaga na przyszłość. Szczerze mówiąc, życzyłbym sobie nagrania takiego „pół strawnego produktu” jak Dream Theater. Powiedzmy to delikatnie – ich album rozszedł się już w niemałym nakładzie (śmiech). Nie wiem, co sądzisz o naszej poprzedniej płycie („Anywhere Out Of The World”), ale wydaje mi się, że obecna jest jednak bardziej kompletna i spójna. Jako całość.

MM: To osobna pozycja, bo wpisuje się w nurt ogólnoświatowy językowo. A swoją drogą – czemu Ada Zborowska ma tak mało solowych partii wokalnych na płycue? Jej głos brzmi przecież znakomicie.

JW: Tak, ma piękny głos, ale z założenia chcieliśmy, aby była dopełnieniem, a nie równoważnią dla Sebastiana. Głównym wokalistą jest właśnie Sebastian i taka koncepcja przyświeca nam póki co. Subtelny głos Ady bardzo ładnie wkomponował się w backing wokal i w takiej wersji spodobał się nam najbardziej. Tak wygląda sytuacja na dzisiaj. Kto wie, jakie dalsze decyzje podejmiemy. Jesteśmy bardzo plastyczni. Być może kolejna płyta przyniesie dalsze zmiany pod tym kątem… pożyjemy, zobaczymy. Tak czy siak, Ada nadała tej płycie bardzo „swojskiego”, ludowego klimatu, którego poszukiwaliśmy i do którego nawiązujemy również na okładce.

MM: Album kończy technokratyczne „1420 Mhz”. Skąd taki pomysł na finał?

JW: „1420 Mhz” jest utworem o nadziei. O ludziach, którzy patrzą w gwiazdy. Dalej, niż sięga nasz wzrok, poza nasze ziemskie problemy i bolączki. To taki symboliczny utwór na zakończenie płyty. W wielu krajach używanie częstotliwości 1420 Mhz jest prawnie zabronione. Wiesz dlaczego? Bo uważa się, że jeżeli będzie istniała obca cywilizacja, wykorzysta ten matematyczny uniwersalny język i będzie kontaktować się właśnie na tej częstotliwości, w której drga wodór – najbardziej powszechna cząstka we wszechświecie. To równie piękne, co intrygujące. Kiedy patrzymy w górę, w gwiazdy, cała ziemia kurczy się do rozmiaru główki od szpilki. I jak wtedy zaczniemy zadawać sobie pytanie, co robimy jako ludzkość z tym mikroskopijnym w skali wszechświata kawałkiem skały, dojdziemy szybko do wniosków, jak nieporadni i krótkowzroczni jesteśmy. A to póki co, nasz jedyny dom. Zakończyliśmy tą płytę pytaniem-przestrogą. Pytaniem, czy aby na pewno podejmujemy jako ludzie dobre decyzje i czy nie jesteśmy już przypadkiem w takim momencie, że nasze życie tu na ziemi może być zagrożone. A gdybyś zadał pytanie – dlaczego kończymy płytę aż tak ciężkim pytaniem? My chyba zawsze chodziliśmy z głową w gwiazdach. To była nasza ucieczka od tego, co tutaj na Ziemi, dookoła nas. Każdy ma chyba takie miejsce, do którego ucieka, gdy jest zmęczony codziennością.

MM: Co będzie się działo dalej z tym materiałem? Wydacie go na winylu?

JW: Tak – to jest nasz kolejny cel. Obecnie finalizujemy sprzedaż płyty w ogólnopolskiej sieci sklepów z multimediami (na razie nie mówię gdzie, bo właśnie czekam na telefon z potwierdzeniem, nie chcę zapeszać). Płyta też jest już w serwisach streamingowych. Ale wisienką na torcie zdecydowanie jest winyl. I w tym kierunku działamy. Mało tego, rodzi się jeszcze pomysł bardziej radykalny – wydanie małego nakładu kaset. Ale to już bardziej w formie potencjalnej niespodzianki na przyszłość. Będziemy się jednak starać nie zwalniać, póki będą nas niosły fale „Mitologii Bliskości Serc”.

MM: A koncerty?

JW: Z jednej strony mamy Covid i problemy z koncertami, ale z drugiej żyjemy w XXI wieku i mamy dostęp do wspaniałej technologii. Jeżeli promocja zwolni nam przez kolejny lockdown, przeskoczymy mocniej do Internetu. Zresztą teraz już tak działamy. Pracujemy nad kolejnymi teledyskami, chcemy ostatecznie w sieć wrzucić cały album w formie różnego rodzaju teledysków, wizualizacji, projektów graficznych. Lockdown mobilizuje nas także do tego, aby rozwijać zespół w kierunkach, na które nie było wcześniej czasu. Przed nami też duży projekt realizacji koncertówki. Ostatnią mamy z 2013 roku, czyli praktycznie 2 płyty wstecz. Dużo do nadrobienia w okresie, gdy nie gra się tak dużo koncertów. Ale to cały czas próba dostosowania się do nienaturalnej sytuacji. Stworzenia alternatywnej rzeczywistości. Nasze miejsce jest na scenie i chciałbym, aby jak najszybciej tak to się skończyło. Jesteśmy spragnieni koncertów i obcowania z odbiorcą twarzą w twarz. Internet, chociaż daje doskonałe kanały promocji, odbiera tej sztuce intymność. Nie ma nic lepszego, niż rozmowa z fanem po koncercie, od którego słyszysz, jak ważna dla niego/niej jest twoja praca. To są momenty, do których chcemy wrócić z całych sił. To jest świat do którego tęsknimy. Póki co zostaliśmy zaproszeni na dwa festiwale jeszcze w 2021 roku, ale cały czas czekamy na potwierdzenie i oficjalną informację ze strony organizatora. Zapraszam do śledzenia naszego FB gdzie będziemy się dzielić wszystkimi nowymi datami koncertów.

Rozmawiał: Maciej Majewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.