Jakub Kwiatkowski: Dlaczego Bóg milczy?

0
692

Niejednokrotnie każdy z nas spotyka się z różnymi trudnymi sytuacjami. Utrata pracy, brak zrozumienia przez innych, porzucenie przez bliską osobę, śmierć członka rodziny – to tylko kilka przykładów nieszczęśliwych zdarzeń życiowych. Każdy z nas ma jakieś trudne doświadczenia – nie ma bowiem na świecie ludzi, którzy nie doświadczaliby przykrości.

 

 

Wiele osób wierzących pyta, dlaczego Bóg nie pomaga im w trudnych momentach, dlaczego milczy? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Sam niejednokrotnie w duchu zadawałem sobie to pytanie i przez wiele lat nie potrafiłem sobie odpowiedzieć. Często gdy spotykało mnie jakieś nieszczęście, zastanawiałem się dlaczego Bóg w którego tak głęboko wierzę i często się do niego modlę, nie reaguje? Nie znajdując odpowiedzi, często popadałem w stan frustracji, co doprowadzało do osłabienia a nawet utraty wiary. Zdarzały się chwile, gdy stwierdzałem, że Boga nie ma, a moja wiara w Niego była tylko narzuconą przez środowisko naiwną mrzonką.

Lata mijały, los nie szczędził trudnych chwil. Przybywało jednak czegoś, czego brakowało wcześniej, a mianowicie pokory. Myślę, że aby spróbować odpowiedzieć na tytułowe pytanie: „Dlaczego Bóg milczy?”, należy „przyodziać” się w pokorę właśnie.

Milczenie Jezusa

Żeby dobrze zrozumieć milczenie Boga w obliczu ludzkich nieszczęść, trzeba zacząć od początku. Każdemu na pewno znana jest scena sądu Jezusa przed Piłatem. Uczeni w Piśmie domagają się ukrzyżowania Jezusa za to, iż ogłosił się Synem Boga, a to ostatnie, według starego prawa, winne być karane śmiercią. Piłat rozmawia z Jezusem, stara się Go zrozumieć i uratować. W pewnym momencie Jezus zaprzestaje dialogu z nim i milczy. Dlaczego przyjmuje taką postawę? Dlaczego nie próbuje dalej przekonywać Piłata do swoich racji? Z czysto ludzkiego punktu widzenia, milczenie Jezusa jest niezrozumiałe.

Niemal każdy człowiek, który znalazłby się w podobnej sytuacji, chciałby wyjaśnić do końca powody swojego postępowania i uzyskać w ten sposób chociaż chwilowy spokój ducha przed nieuniknioną śmiercią. Jezus nie zamierza dalej tłumaczyć, dlaczego dobrowolnie oddaje życie. Dochodzi bowiem do wniosku, że dalsze wyjaśnienia i tak nie zostaną właściwie zrozumiane.  Wiedział, że ludzkie myślenie, niezależnie od czasu i miejsca, zawsze było, jest i będzie obarczone niedoskonałością wynikającą z ułomności ludzkiej natury. Dlatego człowiek nie jest w stanie do końca zrozumieć natury Boga i motywów jego postępowania. I w tym kontekście milczenie Jezusa tak naprawdę jest odpowiedzią. Bóg milknie w obliczu ludzkiego nieszczęścia, bo tak naprawdę nic nie można z tym zrobić – jedynie zaakceptować, znieść i przeczekać. Jest to jedyny sposób, aby poradzić sobie z napotykanymi w życiu trudnościami. Scena sądu Jezusa jest lekcją, z której możemy skorzystać w naszym własnym życiu. Gdy spotyka nas coś przykrego, najlepiej zamilknąć, nie starać się nikogo przekonywać do swoich racji, bo i tak nie zostaniemy w pełni zrozumiani.

W takiej sytuacji najlepiej jest zachować się jak Jezus podczas sądu i z pokorą zaakceptować nieszczęście, z wiarą i nadzieją, że po wszystkim spotka nas coś dobrego, swojego rodzaju „zmartwychwstanie” i „zwycięstwo” po doznanej klęsce. Nie jest to łatwe, ale można się tego nauczyć. Możemy tę umiejętność trenować podczas doznawania kolejnych przykrości. Z biegiem czasu zauważymy, że kolejne trudne chwile przyjmujemy już z większym spokojem ducha, bez negatywnych emocji. Po jakimś czasie, zauważymy, że nasze milczenie przynosi dobre owoce. Zauważamy, iż ze zła, którego doznaliśmy, wyprowadzamy dobro. Wyciągamy wnioski z trudnej sytuacji, uczymy się czegoś nowego o sobie, o innych ludziach, o świecie, w którym przyszło nam żyć. Dzięki temu stajemy się „bogatsi” duchowo. Można to nazwać ponownymi „narodzinami”, „zmartwychwstaniem”, bowiem podobnie jak Jezus, byliśmy ponad zło w obliczu trudnej sytuacji.

To, że przechodzimy drogę podobną do Zbawiciela, często otwiera nam „życiowe drzwi” z istnienia których nie zdawaliśmy sobie dotąd sprawy. Dzięki trudnym doświadczeniom, możemy rozpocząć „nowe życie” i wykorzystać zdobytą mądrość i wiedzę do lepszego kształtowania naszej przyszłości. Wiele osób odkrywa, że po trudnym okresie w życiu, nagle mogą robić rzeczy o których kiedyś nawet nie marzyli. Zaczynają zgłębiać siebie, swoją wiarę, a dzięki temu rozpoczynają działania rozwijające ich osobowość np. rozpoczynają podróżować, czytać, pisać czy zgłębiać historię swojej rodziny. To „nowe życie” przynosi wiele satysfakcji i spełnienia. Podsumowując – jeżeli z wiarą i nadzieją oraz „milczącą odpowiedzią” przyjmiemy trudne doświadczenia, możemy być niemal pewni, że później spotka nas coś dobrego. Niech przykład odkupieńczej śmierci Jezusa Chrystusa będzie wskazówką, jak należy przyjmować cierpienie.

C.D.N

Jakub Kwiatkowski

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.