Dziecko – Skarb czy „sposób na faceta”

0
1238

Dzień dziecka to dzień refleksji przynajmniej dla mnie – co roku staję na chwile i się zastanawiam – jakim jestem rodzicem, czy daję dziecku to wszystko co mogę mu dać, czy jest szczęśliwe….?

 

 

 

No właśnie – szczęście – czym ono jest? Czy dziecko to ten mój skarb dla którego wskoczę w ogień gdy zajdzie taka potrzeba? Czy pomogę mu dorosnąć, stać się samodzielnym? Nauczę go bycia dobrym człowiekiem? Czy też za młodu targana niespełnionymi marzeniami zniszczę i jego życie?

A co, jeśli z własnego domu dobra i miłości nie otrzymałam – jak mam to dać? Skąd mam wiedzieć, że wychowuję je we właściwy sposób? Przecież mnie tego nie nauczono, nie ma podręczników „bycia rodzicem dobrym”.

Tytuł artykułu nie jest przewrotny. Jest tym, co w życiu spotykam – wśród znajomych, klientów, ludzi na salach sądowych. Dziecko jako Skarb – to wyczekane, utęsknione, niekiedy po wielu latach braku możliwości zajścia w ciążę, niekiedy adoptowane bo już wszystkie inne możliwości się wyczerpały. Czasem „z przypadku” a i niejednokrotnie jako „sposób na faceta”. Nie wiem o czym myśli wtedy taka kobieta, czy też którą częścią ciała myśli. Niejedna w takiej chwili nigdy nie powinna stać się matką, bo najzwyczajniej do tej roli nie dorosła.

Jestem właśnie takim dzieckiem – dzieckiem, które poczęte zostało, żeby mojego Ojca odwieść od innej kobiety. Nie wiem o czym myślała moja Matka, jak sobie to wszystko wtedy w głowie poukładała – faktem jest, że to ja ponosiłam tego konsekwencje. Od małego słyszałam jaka to ja nie jestem doskonała, jak to nie spełniam jej wymogów. Lała mnie pasem za każde nawet najdrobniejsze przewinienie do tego stopnia, że na w-f w szkole podstawowej nie mogłam ćwiczyć w spodenkach bo miałam sine nogi. Obrywałam za wszystko – za krzywe literki w zeszycie, za to, że nie ubrałam się tak jak mi kazała i wiele wiele innych „przewinień”. Moja szkoła wyższa nie była wyższą, ten z kim się spotykałam nie był „odpowiedni”, nie tak się ubrałam, nie tak umalowałam, nie taki samochód kupiłam. Wszystko nie tak. Nie tak jak Ona kazała, nie tak jak Ona sobie wyobraziła. Wyzwiska były na porządku dziennym – wcale nie była to patologiczna rodzina. Nie było „przemocy”, alkoholu. Była po prostu jedna wielka nienawiść, zawiść i zakłamanie. Dziś dodałabym, że przemoc fizyczna i psychiczna jednak były na porządku dziennym – w tamtych czasach uważano to za „normalne”.

A ja – cóż, byłam małym dzieckiem, które dorastało i patrzyło jak Matka z czasem zaczyna swoją nienawiść siać wokół, bo Ojciec, ten którego „usidliła” nie spełniał jej wymagań, wytycznych. Jak każdego dnia „nadawała” jaki to on niedobry, jaki to on nie taki „książę” nie na takim „rumaku”. Dochodziło nie raz do scen nienawiści, na które ja patrzyłam i nie mogłam zrozumieć, czego ona jeszcze tego mojego Ojca się czepia. Pracował, dorabiał, zaradny – sama pomagałam mu w naprawach różnych rzeczy (pralka czy lodówka nie są mi obce) a w tamtych czasach dostęp do mięsa czy innych produktów nie był dany każdemu a to były główne sposoby zapłaty za naprawy. Do dziś pamiętam powroty ze wsi i pełen bagażnik mięsa, warzyw i owoców.

Jakieś 20 lat temu podczas awantury mój Ojciec wykrzyczał w końcu, że już dawno chciał odejść bo miał dosyć, tylko że były młodsze siostry i nie chciał być ostatnim chamem. Widziałam przez te lata jak usychał, jak go niszczyła. I chociaż staraliśmy się funkcjonować normalnie to normalnością nie można było nazwać tego co się działo pod naszym dachem.

Wyrosłam, wyprowadziłam się, odcięłam kontakt. Dziś jestem matką od ponad 20 lat. Moje dzieci były przeze mnie chciane, choć może ojcowie im się nie trafili normalni i rozeszłam się. Mimo to staram się dać im całą siebie. Dać to, czego ja nie miałam, naprawić to, co ja zepsułam. Mogłam zakończyć swoje nieudane związki wcześniej – jednak ja zawsze dawałam szansę na poprawę, na zmianę, na dostrzeżenie tego, że nie wolno krzywdzić innych. Może niepotrzebnie – nie wiem, nie mnie to osądzać.

Zawsze staram się w drugim człowieku dostrzec to co najlepsze, nie skreślać go na starcie. Jednakże wiem, że ci moi „ex” wyrządzili wiele szkód i niektórych być może nie naprawię. To co mogę zrobić to być matką najlepszą jak potrafię. Nauczyć dobra, wrażliwości na krzywdę, szacunku, miłości. Przekazać moją wiedzę, mądrość i moje umiejętności jednocześnie pozwalając im na osobisty ich rozwój, ich własną ścieżką.

Nie tłamsić ich i pozwolić, żeby urosły im skrzydła. Te, które dla mnie ktoś odebrał, zniszczył, połamał. Przez swoje egoistyczne podejście moja Matka cały czas się na mnie odgrywała, niszczyła mnie i nie pozwalała na to, żebym szła swoją drogą. Zajęło mi to sporo lat, zanim mogłam do tego punktu dojść i się wyswobodzić. A ona? Ojciec był z nią choć wiem że nie raz się zastanawiał jakby to było gdyby odszedł. Może gdyby odszedł wtedy – dziś rak by go nie zjadał.

Żadne ze związków, gdzie dziecko było „przynętą na faceta”, gdzie było narzędziem, „wpadką” nie przetrwało. Albo się rozpadały po kilku latach albo po kilkunastu czy jak już dzieci wyfruną z domu. W każdym z takich związków na siłę utrzymywanych jest zawiść, nienawiść a niekiedy dochodzi do zachowań o jakich pisałam w poprzednim artykule – matki powtarzają dzieciom, że ojciec to skurwysyn, ale że sama go do łóżka zaciągnęła to już przestaje mieć znaczenie. Albo wyzwiska albo poniżanie albo kto inny „na boku”.

Dziecko to człowiek, mała istotka. Zasługuje na miłość, szacunek, szczęście, dobro i nie jest narzędziem. Pamiętajmy o tym. To odrębna jednostka, która ma swoje pragnienia, marzenia, umiejętności które jako rodzice powinniśmy pomagać kształtować. To jak wychowacie dzieci będzie w późniejszych latach procentowało. Albo sami doprowadzicie do tego, ze nikt Wam szklanki wody na starość nie poda. Brak reakcji na zło, na to, że drugi rodzic krzywdzi czy też demoralizuje dziecko też jest Twoją zasługą. Albo to zmienisz i się wyzwolisz i pokażesz dziecku jak można żyć inaczej albo sprawisz, że będzie pamiętać krzywdy bardzo długo.

Decyzja należy do Ciebie.

Magdalena Nowak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.