„Czuje się hybrydą”. Rozmowa z W.R.Ona

0
592

Projekt W.R.Ona po trzech ep-kach doczekał się pełnowymiarowego debiutu. Płyta „Czemu nie” to mieszanka punka, rapu, ale też sporej dozy nostalgii w tekstach. O całości opowiedziała mi połowa duetu – Sławomir Wrona.

 

 

 

MM: W.R.Ona powstał jeszcze zdaje się w Wielkiej Brytanii. Nagraliście trzy ep-ki, a teraz „Czemu nie”, zarejestrowane w Chrzanowie. Czy to znaczy, że wróciłeś do kraju na stałe?

SW: W.R.Ona powstał w Wielkiej Brytanii i myślę że może jeszcze do niej wróci. Planujemy materiał również po angielsku. Mamy tam wielu znajomych, a ja osobiście czuje się hybrydą.  Jestem tak 50/50, ale na dziś wiążemy przyszłość z Polską, a co będzie jutro, czas pokaże.

MM: Co zdecydowało o powrocie? Pandemia?

SW: O powrocie zadecydowało kilka aspektów. Przede wszystkim rodzina i fakt, że tworzymy w języku polskim i po części tęsknota.

MM: Widzisz jakieś różnice w tworzeniu za granicą i w Polsce?

SW: W tworzeniu raczej nie – przynajmniej tak mi się wydaję. Tworzyć można gdziekolwiek. Ja mieszkając w Londynie, na pewno bombardowany byłem przez więcej bodźców, które inspirowały mnie do tworzenia. W Polsce tez ich nie brakuje. Realia, w których się znajduje i o których pisze, są podobne.

MM: Ale rozumiem, że jednak te rodzime są Ci bliższe?

SW: Mnie osobiście – i tak, i nie. Wydaje mi się, że łatwiej jest mi się wyrazić szczególnie tekstowo, a poza tym druga połówka W.R.Ona, czyli perkusista Grzegorz Mały Imielski, związany jest tylko z Polska. Jako projekt celujemy jak najbardziej rodzime klimaty.

MM: A bliżej Ci dziś do rapu, czy do punk rocka?

SW: Myślę ze to bardzo pokrewne gatunki, jeśli chodzi o przekaz oczywiście. Mowa o takiej starej dobrej szkole obu gatunków. Osobiście nie klasyfikuje się, ani nie utożsamiam – pozostawiam to innym. Oba te gatunki mocno szanuje i na pewno w jakimś stopniu mnie ugruntowały, a do którego z nich jest mi bliżej? Myślę że do obu podobnie blisko.

MM: Wspomniałeś Małego, ale na „Czemu nie” słychać też damski wokal. Do kogo on należy?
SW:
Do naszej przyjaciółki Oli Ślusarczyk. To świetna artystka, a przede wszystkim znakomita wokalistka. Koncept tego numeru był taki, by połączyć moje wokale z damskim głosem i Ola zrobiła to bezbłędnie. To bez wątpienia najlepsze partie wokalne na płycie (śmiech).

MM: Kim jest tytułowa pani z utworu „Proszę pani”? Bo mam wrażenie, że chodzi albo o sąsiadkę albo nauczycielkę.

SW: (śmiech) Nie, nic z tych rzeczy – nie chodzi o kogoś bezpośrednio. Bardziej o pewne relacje, które miałem i wszyscy mieliśmy gdzieś w przeszłości. Ulegamy złudzeniu, że skoro my się wyprostujemy, to pewne rzeczy również. Niestety, tak to nie działa. Skoro my się zmienimy, to pewne rzeczy też się zmienią… Niekoniecznie…

MM: Do przeszłości w formie nostalgicznej odnosi się także zdaje się utwór „Zapach Tomaszowa”?

SW: Tak, to takie skromne liryczne ‘Paradise City’ w naszym wydaniu. Myślę, że wszyscy mamy w sobie taki „Zapach Tomaszowa”, gdzie wszystko było takie właściwe i do którego chcielibyśmy wrócić. I po części wracamy w myślach. A Tomaszów Mazowiecki – bo o nim mowa – to moje wczesne dzieciństwo: oranżada w sklepie na Pięknej, drzewa na Mireckiego, Brzustówka i Pilica.

MM: Mówisz, że szykujecie materiał w języku angielskim, natomiast na „Czemu nie” oba języki mieszają w kilku zwrotach, czego wyrazem jest nie tylko „Shut Up”. To wynika z tej ‚hybrydy’?

SW: Tak, pewne zwroty pasują mi, czy nawet bardzie są dla mnie wyraziste w angielskim, ale zarazem to taki fajny zabieg liryczny. Myślę, że w obecnych czasach to zupełnie zrozumiałe dla odbiorcy.

MM: Będziecie koncertować z tym materiałem?

SW: Tak, pierwszy koncert gramy 7 października w warszawskim Palladium przed Strachami Na Lachy, a więcej będzie ustalone do końca września. Planujemy tak do świąt koncertować. W międzyczasie pod koniec października już mamy zabukowane studio i nagrywamy materiał na kolejną ep-kę – to będą cztery utwory.

Rozmawiał: Maciej Majewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.