To wewnętrzny świat – trochę odzwierciedlenie tego, co było w 2020 i 2021. Rozmowa z t dot est

0
808

t dot est nie próżnuje i cały czas realizuje kolejne nagrania w ramach swoich równoległych projektów. Pod koniec roku ukazała płyta „DSTPNPLS”, zaliczająca się do kategorii płyt depresyjnych i mrocznych. Nam opowiedział nie tylko o tym wydawnictwie, ale i przybliżył po trochu także i kondycję pozostałych projektów.

 

 

 

MM: Czy „DSTPNPLS” można rozwinąć jako ‚Dystopian Pulse’?

t dot est: Tak, dokładnie. Po „BLMRVRSD” to dalszy ciąg postpandemicznej ‘nitki’. Na koniec roku przygotowuję kolejną część z tej ‘serii’.

MM: Ta brzmi dość mrocznie i zgodnie z tytułem – dystopijnie. Zastanawiam się jaki dokładnie świat chciałeś w nim przedstawić?

t dot est: Ten mrok wynika bezpośrednio z poprzednich wydawnictw w 2021, czyli 6 singli, które miały tematykę i klimat change/social changes. Na tej płycie nie mamy już do czynienia z wokalami i tekstem, tylko analogowymi syntezatorami. To wewnętrzny świat  – trochę odzwierciedlenie tego, co było w 2020 i 2021 roku pod katem przemyśleń, jak i perspektyw oraz trochę pogłębionej świadomości o ekologii. Nie jest to do końca przedstawienie świata, w którym żyje – tutaj wszystko wydaje się ok. To raczej kwestia inspiracji oraz nastroju, który dominował w 4 kwartale.

MM: Brak wokali sprawił, że całość brzmi bardziej abstrakcyjnie. Czy ta opowieść ma swoją linearną narrację?

t dot est: Kompozycje z jednej strony mogą wydawać się dość proste i zupełnie nie w moim stylu, bo zawierające coś, czym nawet nigdy się nie inspirowałem. Ale właśnie dlatego chciałem zrobić taką płytę. To chyba mój drugi album, na którym nie ma ani jednego wokalisty. Za część abstrakcji odpowiadają znów dość częste zabiegi dysharmoniczne. Nie używałem ich wcześniej i postanowiłem, że w połączeniu z dość prostymi ( jak zwykle ograniczam środki dla każdej kolejnej płyty )zabiegami, te właśnie harmoniczne i  melodyjne ‘odjazdy’ dostarczą abstrakcyjnego charakteru. W odróżnieniu od ‘nitki’ „Project Anton” nie ma tutaj linearnej narracji.

MM: Jak interpretować tytuły poszczególnych kompozycji?

t dot est: W tytułach jestem dość słaby jak widać (śmiech). Nic szczególnego – w tym przypadku to po prostu kolejność powstawania danego szkicu, opisana czasami „abstrakcyjnie”.

MM: A te liczby przy poszczególnych „PLS”?

t dot est: To właśnie kolejne numery dla kolejnego (PLS) pulsu, czyli po prostu kolejność powstawania. Nie ma w tym sztywnej zasady typu 12345 itd. Część szkiców po prostu odpadła w wyniku procesu twórczego. Płyta powstawała dość szybko. Tak jak pisałem – był to 3 kwartał 2021 roku. Całość jest dość abstrakcyjna i jak zwykle inna, niż wszystkie inne.

MM: Jeden z utworów ma ‚regularny’ tytuł.

t dot est : Tak, ‘stracona niebieska’. Na każdym moim albumie jest jeden regularny /normalny tytuł bez liczb. Tutaj przypadło to na utwór traktujący o tym, że jeżeli ciężko coś ocalić, to może można spróbować opóźnić to stracenie.

MM: „DSTPNPLS” nie kończy się szczególnie pozytywnie

t dot est: Bo w chwili kończenia płyty nastrojenie nie były pozytywne. Powoli jednak wracamy, zaczyna się wiosna. Już za miesiąc Piano Day – trzeba coś przygotować na tym pięknym instrumencie. W planach też mam współpracę z osobą śpiewającą i piszącą teksty. Ten ponury klimat powoli odchodzi, aczkolwiek wywodzi się bezpośrednio z ciekawości wiedzy ekologicznej. Ta, powoli pogłębiana, nie daje pozytywnych wibracji. Część z nich pojawi się jeszcze w grudniu 2022 na kolejnej płycie w tej ‘nitce’.

MM: Ciekaw jestem, ile równoległych ‚nitek’ jesteś w stanie prowadzić w ramach t dot est ?

t dot est:  Wydaje mi się, że obecnie są to 4 ‘nitki’. Nie wiem którą mogę wybrać jako pierwszą, ale chyba tę związaną z podróżami – około sierpnia planuje wydać płytę z inspiracją japońską. Druga niteczka to współpraca z Anią Dudek – wokalistką, która wspomogła mnie na jednym singlu na składance dla Onionwave. Za niedługo wyjdzie drugi, podobny w stylistyce singiel z jej udziałem, a planowany jest już też oczywiście następny. Trzecia nitka jest związana z fortepianem oraz ze wspomnianym Piano Day – w tym roku będzie to chyba małe, ale podwójne wydawnictwo. No i czwarta – pandemoczno-depresyno-dystopijna. Jest jeszcze piąta, o której więcej opowiem następnym razem, bo nie chcę zapeszać.

Rozmawiał: Maciej Majewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.