Poczucie odpowiedzialności za własne życie

1
1850

Kiedy zaczynam wątpić, a zdarza się to nieczęsto, czasem towarzyszy temu uczucie, że można było coś zrobić lepiej, mądrzej etc. Jednocześnie ze zwątpieniem do podświadomości zaczyna pukać lęk. Znacie to uczucie, kiedy bardzo, bardzo mocno w coś wierzyliście, a to obróciło się przeciw Wam albo po prostu nie spotkało się z wymarzonym skutkiem?

 

Każdy dzień to banalne 24 godziny, które wnoszą coś w nasz życiorys. Istnieją takie dni, które pamiętamy do końca życia… nasz ślub, wspaniale zdany egzamin, ale też traumy typu rozstanie.

Najciężej pogodzić się nam z sytuacjami, gdy zawodzimy się na sobie samych, bo wtedy ciężko znaleźć winnych. Kurczowo trzymany się schematu, że to my oberwaliśmy, ale zawinił ktoś inny. Błąd, bo z zasady my mu pozwoliliśmy na to, by nas zawiódł lub rozczarował. Schemat typowy dla związków. Poznajesz kogoś, przypisujesz mu pewne cechy i wierzysz, że będzie taki, jak chcesz. Wręcz wmawiasz sobie, że człowiek, który​ jest skrajny o 180 stopni od Twoich oczekiwań pod wpływem Twoich starań zmieni się i jeszcze za to podziękuje…ale jeszcze nie teraz, bo teraz tę osobę resocjalizujesz priorytetowo w uczuciach i wdzięczności…

Nauczyliśmy się, że jeśli będziemy bezinteresownie dobrzy, to ktoś to doceni i odpłaci tym samym…no może, jeśli to jakiś barter w biznesie lub jeśli masz mieszkanie wynajęte ze znajomym i sprzątasz je podczas własnego dyżuru na błysk to i owszem, może wtedy odpłaci się tym samym, ale nie kiedy mowa o uczuciach. Jaka to bezinteresowność zresztą, jeśli z góry kalkulujesz, że za Twoją dobroć, czyt.emocjonalny masochizm, ktoś pewnego dnia powie kocham Cię? Dobrze, no dobrze bywa i tak, że w nielicznych przypadkach​,  ktoś się ocknie i pokocha nas za dobre serce. To jednak wymaga wiele czasu i niezbędnego warunku ze strony drugiej osoby. Mianowicie tego, iż ta osoba tego potrzebuje, by pokochać…Nie ma jednej opcji miłości, bo sam doskonale wiesz, że każda miłość jest inna i pewnie Ty też przerabiałeś różne relacje. Nawet lepiej jeśli różne, bo jeśli jesteś w którymś z kolei związku i każdy kończy się tego samego typu kryzysem, to tak naprawdę nie masz pecha, tylko fokusujesz się na tym co chcesz widzieć i wprowadzasz w błąd własną psychikę…

Twoja psychika stara się powielać pewien utrwalony schemat, którego nauczyła się dawno temu. Nie ma tu znaczenia z jakiego domu pochodzisz i ile masz w kieszeni. Bywają relacje serdeczne, pełne oparcia w rodzicach, a dziecko i tak bardzo błądzi… wiesz dlaczego ? Poza genami góra dała nam wolną wolę. My natomiast niechętnie, chyba że w nerwach, korzystamy z wolnej woli…Lubimy ten schemat delegowania odpowiedzialności na dom rodzinny, pochodzenie, wiek, płeć etc…

Prawdą jest, że jeśli chcesz, znajdziesz powód, a jeśli chcesz rozwiązanie. Znalezienie powodu to głupota, bo jeszcze bardziej nas blokuje i wciska w pułapkę poczucia bezsilności i brak odpowiedzialności za własne jutro. Patrzysz na kogoś komu pozornie lepiej, ale ten człowiek też musiał odbyć jakąś drogę, by to mieć…Udało mu się? Źle, źle źle…!!! Nie ma tak, że komuś coś się udało, bo ta osoba też musiała dokonać różnych wyborów. Grunt, to nie iść po trupach do celu, ale w sposób „step by step” i mądrze!

To, że wczoraj widziałeś taką drogę do celu nie oznacza, że dziś nie możesz jej modyfikować! Mało tego, mówi się, że tylko przysłowiowa krowa nie zmienia poglądów… a wcale że nie bo i ona ma rozum i ja i Ty, tylko trzeba z niego korzystać. Jeśli dziś masz sytuacje kryzysową, a jeszcze gorzej, jeśli ona trwa latami i wydawać się może, że nie zmieni się prędko, to realnie odpowiedz sobie czy może jednak mogę coś zrobić? Nie, nie mogę, nie da się. To podczas szkoleń motywacyjnych słyszę najczęściej. No to pytam: a skąd Wiesz? Bo wiem… no ok to skoro wiesz, to czemu do niej doprowadziłeś? I zaczyna się bunt, bo druga strona nie wie, co to jest życie, bo tylko ocenia. Nie nie nie, to nie jest ocena Ciebie, tylko sytuacji. I nie ma w tym nic złego, od tego jest ktoś, kto Ci życzy szczerze, jak najlepiej i próbuje Cię dźwignąć. Jak leżysz, a ktoś Ci mówi:  masz tu moją dłoń, ale sam ja chwyć! To nie jest egoista, tylko zmusza Cię do minimalnego wysiłku, byś później mógł ruszyć do przodu, ale na własnych nogach.

Najbardziej złożona lekcja w tej materii, poza samoakceptacją, której uczyłam się i nadal uczę, to sztuka wzięcia odpowiedzialności za własne życie…Ile to razy czujemy się źle i wręcz osamotnieni, gdy prosimy kogoś o pomoc, a ta osoba woli nam dać wędkę, zamiast ryby. Myślimy wtedy wymądrza się egoista, jeszcze nie wie, że karma wraca…a to nie tak.. Jeśli sam nie wykonasz ruchu, to nikt go za Ciebie nie wykona. Tak jak sam oddychasz, tak sam musisz wziąć odpowiedzialność za to czego chcesz. A my z zasady nie do końca wiemy, czego chcemy lub liczymy na sam efekt po najniższej linii oporu.

A co jeśli odważymy się coś zmienić?

Po pierwsze bardzo często rezygnujemy, bo okazuje się, że brak nam pomysłu. Dlaczego? Ponieważ bazujemy na utartych już schematach, a warto zacząć się rozwijać…Nie musisz mieć pieniędzy na podróż dookoła świata, by odszukać siebie samego…Istnieją inne możliwości. Nawet na Youtube jest masa filmów na temat pracy nad sobą. Jeśli ten do Ciebie nie przemawia szukaj dalej. Skąd masz wiedzieć, czy lubisz jabłecznik jeśli ciągle jesz pączki?

Pierwszy krok to wybaczyć sobie, bo nie masz wpływu na to co juz było, a żeby nie ciągnęło się jak przysłowiowy ogon za Tobą, zwłaszcza w głowie, musisz sobie wybaczyć i wyciągnąć lekcje.

Owszem, kłopot nie zniknie, ale w głowie zmniejszy swoje ramy i nagle znajdzie się miejsce na nowe horyzonty. Podążaj do celu w swoim rytmie, ale konsekwentnie krok po kroku do przodu.

Monika Patkowska, life coach

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.