Po drugiej stronie butelki

1
1275

Otworzyłam oczy. Cisza. Dzieci śpią. Od dziś zaczynam inną rzeczywistość. Nową, lepszą. Bez tych wyzwisk, przemocy, bezpodstawnych oskarżeń. W końcu do domu będę wracać z radością a nie jak na skazanie. W końcu dzieci przestaną patrzeć na ten cyrk i w nim uczestniczyć.

 

Tak, to już ten czas. Już dość.

Byłam kilka lat po rozwodzie. Pierwsze małżeństwo nieudane, alkoholik. Takich „atrakcji” jakie mi zafundował nie życzyłabym najgorszemu wrogowi. Rozeszłam się, doszłam „do siebie”. Praca, dom, dziecko. Pracowałam w firmie, gdzie poznawałam wielu ludzi – klientów, pracowników. Wyjazdy integracyjne, szkolenia.

Wtedy pojawił się on. Nie dostrzegałam tego, że zaczął się na mnie coraz bardziej patrzeć, pod byle pretekstem żeby porozmawiać. Nie zwracałam na to uwagi, zresztą po takich „doświadczeniach” nie byłam zainteresowana żadnym „nowym” facetem. W miarę intensywności pracy i coraz częstszych spotkań i my zaczęliśmy się spotykać. Kino, kwiaty, wspólna praca – nic nie zapowiadało tego co mnie czekało. Po jakimś czasie zamieszkaliśmy razem.

Zdecydowałam się na dziecko, to był tak zwany „ostatni właściwy moment” na to, żeby je urodzić. Później będę już starsza, zdrowie nie pozwoli. Był sylwester. Zabawa ze znajomymi. Fajerwerki. I wtedy się ujawnił. On. Ten „drugi” on. Ten, którego się wystrzegałam, którego nigdy do swojego życia nie chciałam wpuścić. Kat, oprawca, alkoholik w pełnej krasie.

Wypił tyle alkoholu na zabawie, że po wyjściu z niej już nic go nie interesowało, tylko on jedzie dalej. Pytam gdzie – a „ch*j Ci do tego”. Po kilku wymianach zdań poszedł razem do domu, gdzie złapał za kolejną butelkę, zaczął nalewać sobie alkohol mówiąc do mnie „no to pijemy”. Jak odmówiłam to zaczęło się tłuczenie szkła itp. Po lekkiej szarpaninie w końcu wyszedł. A ja usiadłam i dosłownie ręce mi opadły. Szok, niedowierzanie. Jak ja mogłam to przegapić? Gdzie popełniłam błąd? Co takiego się stało, że tego nie dostrzegłam? Przecież kilka lat zbierałam się po przejściach i teraz znowu?

Okazało się, że nie tylko „znowu” ale też i inna „wersja”. To były ciągi trwające po kilka tygodni. Żeby można było „legalnie” z domu wyjść „pod pretekstem złej żony” co jakiś czas dochodziło do awantur. Nie pozwalałam pijanemu do domu wchodzić i to było chyba dla niego „nowością”. Krzyczał do mnie „Jakim prawem! Jak to ja go odcinam od pieniędzy?!?” Odpowiadałam krótko – „Mnie nie stać na Twoje picie”. Gdzie w tym czasie bywał – nie wiem do dziś. Miesiąc, czasem dłużej. Znajomi dzwonili czasem albo jak mnie spotykali to mówili, że do nich dzwonił i coś pijanym mamroczącym głosem opowiadał gdzie to on jest i co robi. Albo, żeby mu kasę pożyczyli. Na szczęście zabezpieczyłam się przedmałżeńską rozdzielnością majątkową. Najlepsze były telefony od kobiet z którymi „balował”, żebym przyjechała go zabrała bo one mają już go dosyć…..

Jak już kończył swoje „ciągi” to wracał błagając czy może wrócić mówiąc, że „on ma już dosyć, już wypił i już chce mieć normalnie”. Brudny, przepocony, śmierdzący jak te „boomy” spod sklepu. Tydzień, dwa dochodził do siebie i już jak było widać, że jest „na chodzie” zaczynało się – „A co się działo w tym czasie, opowiadaj, a dlaczego to a dlaczego tamto i znowu dyrygowanie rodziną”.

Dzień, dwa, trzy. Później coraz bardziej „wtrącanie się” w życie, potem prowokacja, wyzwiska, poniżanie, podnoszenie ręki na starszego syna. „Ma być dyscyplina!!! Co to k**wa jest!!!” I w końcu kulminacja „K**wa, pierd**le wychodzę!!!” Taki scenariusz po 8 miesiącach, potem po 6 i coraz krótsze okresy. Coraz dłuższe „niebyty”. Najlepsze było to, że to ja byłam posądzana o ku**stwo, a gdzie to ja nie byłam a z kim się nie kur***łam etc, gdzie ja mając swoją firmę i dwoje dzieci na głowie usiłowałam wszystko ogarniać, żeby były pieniądze na chleb dla dzieci. Zapłacić za mieszkanie, za kredyty. Za każdym razem pytałam – to skoro taki sposób życia wymyśliłeś to po co Ci była żona (kolejna), dzieci? Kto Cię takiego życia nauczył? Do dziś dnia nie poznałam odpowiedzi.

Awantury o pieniądze, które ja zarabiałam. Zaplanowanie płatności graniczyło z cudem i było poprzedzone awanturami co on „musiał mieć!” (dubeltówkę, akwarium, psa, ponton z kapokami, Bóg wie co jeszcze). Awantury o to, że chcę wyjść ze znajomymi się spotkać (przecież idę się k**wić), o to, że chcę ze znajomymi iść na piwo (alkoholiczka!). Jak telefon dzwonił to zaczynałam się zastanawiać czy odebrać czy nie bo może znowu się zacznie od wydzierania, że nie po dwóch sygnałach tylko po trzech odbieram. A to dlaczego 5 minut później przyjechałam a to nie z tej strony pod blok wjechałam  a to jakim prawem kupiłam dziecku 4 torby ubrań (w ciucholandzie za 100pln) a jemu to na spodnie nie dałam (400zł/szt!). Sam najchętniej do pracy by nie chodził, więc wymyślił, że mam biura otworzyć żebym już całkiem dla siebie czasu nie miała. A jak on będzie w biurze i pójdzie „w tango” to ja przecież za niego mogę pójść do pracy (z kilkumiesięcznym dzieckiem).

To wszystko trwało 5 lat. O pięć za długo. Pięć lat znęcania się psychicznego, demoralizacji, awantur, wyzwisk, poniżania. Pięć lat wysłuchiwania jaka to ja niedobra jestem. Zbierało się to we mnie. Dojrzewałam do decyzji patrząc na moje dzieci i widząc, że wszyscy jesteśmy już tym zmęczeni. Któregoś dnia usłyszałam „Ty z dziećmi masz mi usługiwać!”… Zbaraniałam. Wiedziałam, ze za chwilę przyjdzie ten moment. Ten, w którym to ja powiem DOŚĆ.

Była niedziela. Dzień wcześniej wieczorem awantura bo on chce film obejrzeć ten, który ja też chciałam obejrzeć. Robiłam coś w kuchni i miało mi zająć jeszcze chyba z godzinę. Oczywiście nie, nie poczeka. Rano wstałam i „łaskawie” usłyszałam „to chodź włączę obejrzysz”. Nie zareagowałam. Po kolejnym „mówię do Ciebie” podeszłam do wejścia do pokoju i powiedziałam: „Wiesz co, obrzydziłeś mi moje życie do tego stopnia, że ja już nawet rozmawiać nie mam o czym. Masz 15 minut, weź torbę, spakuj do niej co chcesz i wyjdź”.

Jakie było zdziwienie! Ta, która do tej pory mówiła zostań nagle mówi wyjdź??? Spojrzałam na zegarek i mówię „zostało 14 minut, pośpiesz się”. Myślał, że ja żartuję. Poszłam do kuchni zajęłam się śniadaniem dla dzieci i siebie. Wstał, wziął torbę, spakował do niej Macbooka, 0,7 z półki i udając się w kierunku drzwi powiedział „wychodzę”. Nie zareagowałam. Po trzecim „wychodzę” powiedziałam – czekam aż wyjdziesz bo chcę zamknąć drzwi. W końcu wyszedł.

Zamknęłam. Usiadłam. Cisza. Ulga. Tak, to jest to czego potrzebowałam. Ja i moje dzieci. Żeby móc oddychać, rozwijać się, żyć normalnie.

Dziś mija już 8 lat od rozwodu i rok od jego śmierci. Walczę o rentę dla dziecka na zasadach specjalnych. Sprawa w toku.

Magdalena Nowak 

O autorce:

Z wykształcenia technolog krawiectwa, mgr gospodarki przestrzennej. Aktualnie studia podyplomowe MBA, od października PWSP „Negocjacje i mediacje”. Ławnik w Sądzie Rejonowym w Białymstoku w Wydziale Rodzinnym i Nieletnich. Od 26 lat praca w handlu, z klientami. W latach 2007r – 2019r własna działalność gospodarcza, od 2019r Prezes Wealth Management Services Sp. z o.o.. Head of Operations w LegalHut Sp. z o.o., Doradca Sukcesyjny w Partnerskie Kluby Biznesu.

Bogate doświadczenie w zakresie finansów, zarządzania, marketingu, sprzedaży oraz ubezpieczeniach pozwoliło z biegiem czasu zająć się przeprowadzaniem sukcesji w przedsiębiorstwach. Wykorzystując swoją wiedzę i doświadczenie pomagam przedsiębiorcom ułożyć plan działania „Na wypadek gdy….”. Łączy się to również ze spojrzeniem na całe otoczenie przedsiębiorcy, zadbanie o jego potomstwo, o jego najbliższych. W firmie LagalHut Sp. z o.o. dostarcza usługi prawne dla branży IT.

Współpracuje z wybranymi Kancelariami Prawnymi, które specjalizują się w konkretnych dziedzinach – sukcesji, roszczeń bankowych, roszczeń odszkodowawczych, pomocy frankowiczom, bataliach z komornikami, mediacjach – co pozwala na sprawne działania. Zdarza się, że jest skuteczna tam, gdzie inne instytucje czy nawet prawnicy zrezygnowały. Klienci których obsługuje to zarówno firmy jak i osoby indywidualne.

Publikacja w książce pod redakcją Ilony Adamskiej „Diamenty Kobiecego Biznesu. Kobiety, które zmieniają świat”, „Listy które płyną z serca. Kobiety dla Kobiet”, artykuły w Podlaskim Managerze wydawanym przez Izbę Przemysłowo – Handlową w Białymstoku, publikacje na łamach wydawnictwa ID Media.

 

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.