Michał Wojtas (Amarok): „Hero” było aktualne wtedy, kiedy powstawało, jak i w czasie pandemii

0
855

Grupa Amarok powraca z kolejną częścią trylogii – albumem „Hero”. To opowieść o bohaterze, który walczy o przetrwanie, mierząc się z rzeczywistością, a przede wszystkim – z samym sobą. Całość zaś okraszyła bogato zaaranżowana muzyka grupy, która stale poszerza swoje pole dźwiękowej eksploracji. O koncepcie całości opowiedział mi Michał Wojtas – lider grupy.

 

MM: Na ile pandemia przyspieszyła tworzenie „Hero”?

MW: Hmm, pandemia na pewno wydłużyła czas nagrań, czas produkcji, tłoczenia i wydania płyty. Naszym zamiarem pierwotnie było wydanie albumu „Hero” w 2020 roku. Dokładny plan na tę płytę powstał jeszcze przed pandemią .To się nie udało, ale nie ma tego złego. Właściwie album na tym zyskał, gdyż było dużo czasu na przemyślenia i pracę nad utworami. Także w odpowiedzi na Twoje pytanie, pandemia chyba w ogóle niczego nie przyspieszyła.

MM: A od początku zakładałeś, że „Hero” będzie kontynuacją „Hunt”?

MW: Oczywiście. Podobnie jak i powstanie trzecia część. Wyjątkiem była tylko po drodze płyta „The Storm”, która nie była planowana w tej układance. Pojawiła się niejako przypadkowo dzięki naszej współpracy z tancerzami z Anglii.

MM: O czym zatem dokładnie traktuje „Hero”, bo tematycznie zdaje się niepostrzeżenie wstrzeliła się w bieżący czas?

MW: „Hero” było aktualne wtedy, kiedy powstawało, jak i w czasie pandemii. Z pewnością pandemia jest też obecna w tekstach, a nawet w muzyce w jakimś sensie. „Hero” to opowieść o bohaterze, który podejmuje walkę ze swoimi przeciwnościami, lękami, strachem. Chyba wszyscy to poczuliśmy w czasie pierwszego i największego lockdownu. Ale te same uczucia mogą siedzieć w nas latami, niezależnie od pandemii. Bohaterem jest ten, kto zechce się zmierzyć z „potworami”, czasem monstrualnymi. Na płycie, niekiedy możesz usłyszeć brzmienia takich potworów, np. „Surreal” czy „The Dark Parade” – tutaj jest ich parada! To takie zobrazowanie ‚Wojny Światów’. Tam co prawda potwory były przybyszami z kosmosu, ale te prawdziwe potwory pochodzą z naszego ziemskiego żywota. Dla nas ważne, aby dostrzec światło i podejmować walkę. Samo podejmowanie bywa, że jest bohaterstwem. Kurcze zrobiło się poważnie…

MM: Nie pada jednak jednoznaczna odpowiedź, czy ta walka okazuje się zwycięska?

MW: Każdy, kto podejmie walkę ma szanse wygrać. Nie jest to łatwe ale przecież nie jesteśmy sami, mamy innych ludzi.

MM: Co zatem się będzie z nim działo dalej?

MW: Na to przyjdzie jeszcze pora – będzie trzecia część. Na ten moment dajemy sobie też chwilę nad przemyśleniem i inspiracjami dotyczącymi naszego bohatera.

MM: A co oznacza to oko na okładce płyty? Mnie przypomina tę z DVD „P.U.L.S.E.” Pink.

MW: Tutaj najlepiej jakbyś zapytał Martę, która tworzyła okładkę. Na pewno chodzi o głębsze spojrzenie, o dostrzeganie tego, z czym możemy się mierzyć i dostrzeganie tego, czy w ogóle chcemy. Lubię okładkę PF. Jeśli w jakimś sensie przypomina Ci ją, to dla mnie to jest miłe.

MM: Wspomniałeś o „The Storm”. Praca nad tamtym projektem jakoś wpłynęła na „Hero”?

MW: Raczej nie, może tylko w warstwie produkcyjnej. Staram się zawsze pokonywać swoje granice przy aranżowaniu muzyki. Czasem lubię też zagrać klasycznie. Myślę, że na płycie „Hero” znajdują się utwory , które to dobrze obrazują. Oczywiście płyta „The Storm” wpłynęła na przesunięcie w czasie pracy nad płytą „Hero”.

MM: Tak, te aranżacje są dosyć bogate. I w dodatku udało wam się je zamknąć w dość zwarte formy.

MW: No tak, koniec płyty „Hunt” to 17-minutowy długasek, a na „Hero” jego odpowiednik ma już 7 minut (śmiech). Udało się też zmieścić na jednej płycie LP bez podkręcania czasu tak, aby uzyskać najlepsze brzmienie. Płyta jest najkrótszą w historii Amaroka – ponad 42 minuty. Wiele utworów zostało w tzw szufladzie. Szuflady nie są wcale takie złe, bo np utwór tytuł, który uzyskał miano tytułowego, pochodzi jeszcze sprzed debiutu, a więc powstawał ponad 20 lat temu! Kiedyś to był utwór instrumentalny. Potem przy okazji zespołu Uniqplan, Marta napisała słowa i zdarzyło nam się zagrać ten utwór. To jednak po latach doczekał się kolejnego wcielenia, kolejnego tekstu, po to by znaleźć swój czas i miejsce.

MM: Będziecie grali ten materiał w całości na koncertach?

MW: Owszem i to już 7 listopada. Co prawda będzie to koncert hybrydowy dla minimalnej liczby publiczności i będzie jednocześnie online. Zagramy w Studio imienia Agnieszki Osieckiej. Planujemy oczywiście trasę koncertową po nowym roku. Mamy zamiar troszkę pojeździć po Polsce i nie tylko. Często graliśmy na festiwalach, na które jeździła publiczność – teraz my chcemy pojechać do naszych fanów. O ile tylko czwarta, czy którakolwiek inna fala nam tego nie zepsuje.

MM: A kiedy premiera trzeciej części?

MW: Myślę że w przyszłym roku uda się stworzyć, wybrać, a może i jeszcze nagrać muzykę. Natomiast premiera zapewne odbędzie się w 2023 roku.

MM: Jest już tytuł?

MW: Jeszcze nie, ale może też będzie na „H”.

Rozmawiał: Maciej Majewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.