Obserwacja partnera/partnerki w tak intymnej sytuacji, jak jedzenie powoduje pewną ekscytację i narastanie pożądania. To, co wydarzy się później, za kulisami, w domowych pieleszach, może być właśnie sumą wszystkiego, co wydarzyło się w restauracji – zdradza w poufnej rozmowie Mateusz Kręcina – założyciel Go-wegan, szef kuchni, uczestnik piątej edycji „Top Chef”.
Angelika Łuszcz: Badania pokazują, że jedzenie stanowi antidotum na nasze kłopoty, jest od ręki dostępnym środkiem uspokajającym, podobnie zresztą jak seks. Jedzenie i seks od zawsze były ze sobą związane i postrzegane są jako największe przyjemności w życiu człowieka. Czy Ty odczuwasz korelację pomiędzy kuchnią, a łóżkiem? <uśmiech>
Mateusz Kręcina: Zakładając z góry, że jedzenie i prokreacja są jednymi z największych priorytetów naszego życia to na pewno korelacja jest potężna. W dzisiejszym świecie pozyskanie jedzenia w sklepach, barach szybkiej obsługi czy w restauracjach jest bardzo proste. Zaspakajanie tak zwanej konieczności jest dużo łatwiejsze niż kiedykolwiek. Nie musimy się zbyt wysilać, jeśli chodzi o najprostsze – jak ja to mówię – zerowanie licznika (czyli zaspokojenie łaknienia). Mimo że proste z reguły gaszenie głodu nie zawsze będzie dla nas odkrywcze i satysfakcjonujące. Energia powinna być większa niż zwykłe, zerojedynkowe myślenie. Uwielbiam, gdy potrawa jest wykwintna i daje nam odczucie nowego epizodu w życiu. Otwieramy się na tego typu atrakcje coraz bardziej, budując świadomość odczuwania potrzeb czy to w łóżku czy w kuchni. Świat jedzenia i smaków jest jak wieczna przygoda i tu odważę się powiedzieć, że mocno połączona z seksem i bliskością. Gdy jesteśmy głodni, nie potrafimy podejmować trafnych decyzji. Połączenie tych dwóch czynników może spowodować wytworzenie endorfin adrenaliny i podniecenia. Kuchnia to w czystej postaci seks na talerzu.
Angelika Łuszcz: Jeden z bohaterów wiersza Eliota obawia się jedzenia brzoskwiń w towarzystwie dam. Spożywanie ich jest dla niego czynnością wstydliwą, ponieważ przywołuje erotyczne skojarzenia. Psychologowie podkreślają, że sposób, w jaki jemy, mówi wiele o naszym temperamencie. Co o tym sądzisz?
Mateusz Kręcina: Ciężko odnieść mi się do wstydliwości kobiet w trakcie konsumpcji. Ludzie, którzy wybierają restauracje są bardziej świadomi i chcą mniej lub bardziej przeżyć tak zwany experiance. Do restauracji przychodzimy, by zaspokajać nasze potrzeby na najwyższym poziomie smakowym i ja staram się, by doszło do tak zwanego „gwałtu” na kubkach smakowych. Odczuwanie bliskości podczas jedzenia w odpowiedniej atmosferze powoduje narastanie emocji. Obserwacja partnera /partnerki w tak intymnej sytuacji, jak jedzenie powoduje pewną ekscytację i narastanie pożądania. To, co wydarzy się później, za kulisami w domowych pieleszach, może być właśnie sumą wszystkiego, co wydarzyło się w restauracji.
Angelika Łuszcz: Najnowsze badania pokazują, że umiejętność gotowania to kolejny czynnik, który przyciąga kobiety, obok statusu, pensji, osobowości czy wyglądu. Zmienia się zatem stereotypowe postrzeganie mężczyzny, który – jak się okazuje – z bukietem warzyw i tłuczkiem do mięsa – jest w oczach kobiety równie męski, jak podczas ćwiczeń na siłowni. Ciekawe, prawda?
Mateusz Kręcina: Rzeczywiście, patrząc jak zawód kucharza/szefa ewoluował w ostatnich latach. Słowo chef używane przez kucharzy nabrało nowego znaczenia. Kucharz jest synonimem dobrobytu i artystycznego podejścia do swojej pracy. Jest często postrzegany jako silna osobowość i nie ukrywam, że każdego dnia zakłada na siebie mundur zwany kitlem i fartuchem. Działania na kuchni wymagają stanowczości i dużego zrozumienia, że jest się specjalistą w swoim fachu. Lata poświęcone pracy na kuchni dają mocne rysy charakteru, co też powoduje bardzo dużą siłę przyciągania wszystkich food -lovers. Uważam, że kucharze pracujący w restauracji tworzą pewną symfonię, która idzie z nimi przez życie. Często się śmieję, że wszyscy kucharze idą do nieba, bo na ziemi, w kuchni, mają piekło. Gdy prowadzę duże pokazy, to zawsze porównuję kuchnię do czystej postaci pożądania i otwarcie podkreślam, że w kuchni jest seks. Każdy produkt na świecie jest inny, wymaga innej atencji i zrozumienia. Wtedy wylewam na niego dużą ilość energii i pasji, by stworzyć to jedno wyjątkowe danie.
Angelika Łuszcz: Badania pokazują, że mężczyźni mają ok. 60% więcej kubków smakowych niż kobiety. Czy Twoim zdaniem mężczyźni są lepszymi kucharzami…?
Mateusz Kręcina: Oczywiście w świecie gastronomii jest to praca, w której pracuje 90% facetów, znam jednak wiele kobiet, które im dorównują w pracy, a i nieraz przewyższają w swojej determinacji. To pasja i ciężka praca, pokazuje, gdzie wszyscy się znajdujemy.
Angelika Łuszcz: W kuchni jesteś perfekcjonistą. Czy często dajesz się ponieść fantazji?
Mateusz Kręcina: Kuchnia to jedna, wielka fantazja. Tu żyjesz, tworzysz swój świat, tu spędzasz czas z innymi szefami. Tu wszystko działa inaczej. Perfekcjonistą zostaje się z czasem. To długi, mozolny proces, któremu towarzyszą wzloty, upadki, płacz, uśmiech i czasami zgrzytanie zębów. Dużo fantazjuję i bardzo często staje w bezruchu, by coś sobie zobrazować <śmiech>.
Angelika Łuszcz: Jaką kolację zaserwować kobiecie, by rozbudzić jej pragnienia? Czyli mówiąc jeszcze inaczej, w jaki sposób podkręcić temperaturę w sypialni za pomocą jedzenia? I nie myślę tu o oklepanych truskawach i szampanie, tylko czymś bardziej wyrazistym….
Mateusz Kręcina: Tutaj z fantazją można iść bardzo daleko. Zakładając jednak, że moja ulubienica lubi wszystko, przygotowałbym kilkusetową kolację. Zaczynając od pierwszej przystawki był by to niesamowity dar morza zwany ostrygami z delikatną salsą z jabłek i miętą oraz świeżą tartą skórką z limonki, a do tego lampka prosseco. Później zrobiłbym pierożki won-ton z jajkiem przepiórczym, aromatycznym lubczykiem w wywarze z kaczki połączonym z olejem sezamowym. Do dania głównego nie omieszkałbym otworzyć butelki gewurstraminera. Rissotto z grzybami enoki i shimey z białą truflą stanowiłoby domknięcie kolacji przed samym deserem. Aromat białych warzyw i anyżu unosiłby się wszędzie. Co do deseru, poszedłbym bardzo mocno w owoce typu mango czy marakuja, z których zrobiłbym mus, a głównym nośnikiem byłby sernik zrobiony na swojskim twarogu, a do tego już czekolada i bita śmietana, która wyzwoli więcej endorfin.
Angelika Łuszcz: W ostatnim czasie coraz bardziej trendy są kuchenne randki. Para zamiast udać się do restauracji, albo mówiąc potocznie: zjeść na mieście, wybiera wspólne gotowanie…
Mateusz Kręcina: Bardzo się cieszę, że ludzie wracają do tego typu spędzania czasu, który zbliża bardziej niż cokolwiek innego. Patrząc na możliwość wytworzenia atmosfery w domowych pieleszach jest to opcja bardziej intrygująca niż wyjście gdziekolwiek.
Angelika Łuszcz: W jaki sposób Mateusz Kręcina uwodzi w kuchni? <śmiech>.
Mateusz Kręcina: <śmiech> 20 lat pożycia małżeńskiego z kuchnią daje mi inne możliwości. Znajomość produktów i ich obróbka może być całkiem seksi. Każdy produkt to kolor, smak, dźwięk i zapach. Rzucony na patelnię bakłażan czy stek rozmawia z nami, dzieli się dźwiękiem i zapachem. Masło topione na patelni, doprowadzone do lekkiego palenia, ukazuje nam świat z dzieciństwa. Kuchnia to wiedza, smak i taniec. Opowiadanie o jedzeniu jest tak podniecające, jak czarowanie. Nawet najlepszy produkt może być zepsuty, ale gdy dasz mu szacunek, to on odda Ci zadowolenie, euforię i podniecenie. Czyż jedzenie postrzegane, jako potrzeba fizyczna nie może być magią?
Rozmawiała: Angelika Łuszcz