Jesteśmy już bardzo dorośli i nie udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. Rozmowa z Nocnym Stróżem

0
851

Nocny Stróż to zespół, którego słuchacze mogą pamiętać z lat 90. Wówczas przez 5 lat działalności dali się poznać, jako sprawna formacja z okolic rocka. Teraz wracają po dwudziestu latach z premierowym materiałem, którego korzenie sięgają jednak dawnych czasów. O szczegółach tego powrotu opowiedział mi oryginalny gitarzysta grupy – Michał Witkowski.

 

 

MM: 5 lat działalności w latach 90. 20 lat przerwy. Nasuwają się dwa pytania: co się stało, że wcześniej trwało to tylko 5 lat, a po 20 latach wracacie?

MW: Samo życie, czyli głównie rozjazdy po kraju za pracą. Powrót to przede wszystkim sentyment do zespołu. Nasze piosenki, których nazbierało się całkiem sporo i miłość do muzyki – cały czas byliśmy aktywni muzycznie – w tej materii nie mieliśmy przerwy. Gitarzysta wyjechał do Warszawy, perkusista do Dublina, ktoś się ożenił, czyli dom, dzieci… Oczywiście zespół powrócił w niepełnym składzie, ale mieliśmy wielu muzykujących kolegów, którzy chętnie zasilili skład. Wiesz, ważne że nie szukaliśmy instrumentów po szafach, bo jak wspomniałem, pozostaliśmy czynni. Ze pierwotnego składu uchował się wokalista Michał, basista Piotr i ja na gitarze. Na bębnach gra najmłodszy ze składu – Mateusz Senderowski, znany z Kobranocki.

MM: A co bezpośrednio spowodowało, że po 20 latach reaktywowaliście Nocnego Stróża?

MW: Ciągnie wilka do lasu, a dodatkowo NS jest naszym muzycznym „dzieckiem”, które w latach 90. działało dość prężnie. Bezpośrednia przyczyna dość prozaiczna: w starym komputerze znalazłem sporo materiałów, głównie audio z tamtych, czasów i myślę, iż to mogło być przyczyną spotkania z Michałem i wspólnych wspomnień. Później wszystko zadziało się automatycznie- zadziałał efekt kuli śnieżnej. Nie było odwrotu (śmiech).

MM: Zawartość „W którą stronę” stanowią zatem wasze stare pomysły?

MW: Nie do końca. Jest kilka „starych” piosenek, które znalazły się na płycie, jednak zostały mniej lub bardziej odświeżone. Minęło sporo czasu i mimo, iż krążek nie jest bardzo współczesny, to jednak musieliśmy tchnąć w nie trochę świeżości. Nabraliśmy więcej doświadczenia i chcieliśmy to wykorzystać. Sporo uwagi poświeciliśmy tekstom. Jest też kilka zupełnie nowych piosenek, które powstały w trakcie nagrań. Początki naszej twórczości to utwory: „Gasną światła”, „Jeden dzień”, „Autobus”, „Bardzo ciebie chcę”, „Choć tak wiele”. Pozostałe utwory to już ten „nowy” Nocny Stróż.

MM: Zgadzam się, że płyta jest mało współczesna. Rozumiem, że nie chodzi o zawojowanie nią świata?

MW: Przede wszystkim nie chcemy robić niczego wbrew sobie. Tworzymy i gramy tak jak czujemy. Jesteśmy już bardzo dorośli i nie udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. Moje osobiste przemyślenia w tym temacie są krótkie. Temu zespołowi należała się płyta. Poza tym, jak mówił klasyk: Róbmy swoje, to się zawsze opłaca (śmiech).

MM: Wsparło was przy jej realizacji sporo osób.

MW: Tak, bardzo nam na tym zależało. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważne dla słuchacza są teksty. Sam w młodości słuchając np. zespołu Perfect, doceniałem genialny przekaz, jaki niosły ich utwory. W naszym przypadku swój udział mieli świetni tekściarze: Marek Dutkiewicz, Patrycja Kosiarkiewicz, Grzegorz Walczak i Przemysław Kaperzyński. Wielką nobilitacją dla nas był udział Andrzeja Krzywego w jednej z piosenek („Razem uda się”) Muzycznie udzielił się również Damian Sikorski, który zagrał na gitarze basowej w jednym z utworów. Damian swego czasu również przewinął się przez Stróża. Natomiast we wspomnianym wcześniej utworze „Razem Uda Się” oprócz Andrzeja, na basie zagrał wyśmienity muzyk Filip Sojka. Patrycja Kosiarkiewicz także udzieliła swego głosu jednej piosence.

MM: I zdaje się napisała także tekst do utworu „Smutno mi tato”?

MW: Tak, tak. Patrycja napisała naprawdę poruszający tekst do piosenki „Smutno mi tato” i właśnie tam zaśpiewała głosy w refrenach. Piosenka powstała z naszym roboczym tekstem już z myślą o umieszczeniu jej na krążku. Patrycja napisała tekst, pomogła delikatnie w stworzeniu linii melodycznej i już. Nie pytaliśmy Jej o to, bo może to jakaś osobista sprawa, ale muszę Ci powiedzieć, że ten tekst jest (niestety) na tyle uniwersalny, że kilka osób już się mniej lub bardziej utożsamiło z jego treścią. Piszę „niestety” bo to bardzo smutny przekaz…

MM: Nie wymieniłeś Zbyszka Florka, znanego z Quidam. Skąd wziął się na płycie?

MW: Zbyszek jest pełnoprawnym członkiem zespołu, a jego udział w płycie jest bardzo znaczący. Pochodzimy z jednego miasta, to po pierwsze. Ale najważniejsze, że przyjaźnimy się od wielu lat i przy ponownym kompletowaniu składu, do niego zgłosiliśmy się z propozycją bez wahania.

MM: Powstał teledysk do wspomnianego utworu „Razem uda się” z gościnnym udziałem Andrzeja Krzywego. Będą kolejne?

MW: Bardzo byśmy sobie tego życzyli, ale w dużej mierze nie zależy to od nas. Wiadomo, że pozyskiwanie środków na takie przedsięwzięcia, to głównie sponsorzy. W naszym przypadku płyta, teledysk, koncert promujący płytę, to zasługa Tomka Maliszewskiego, szefa Kujawskiego Centrum Kultury, który na szczęście ma rockandrolową duszę i w nas uwierzył. Wracając do pytania: zrobimy wszystko by ta płyta i klip nie były jednorazowym wyskokiem.

MM: A koncerty?

MW: Dobre pytanie. Organizacja koncertów wymaga czasu. Z dnia na dzień może coś wpaść jedynie z przypadku. Liczymy, że ten materiał pozwoli nam zadziałać w przyszłym roku. Mamy też świadomość, że będzie potrzebna konkretna osoba, która się tym zajmie.

Rozmawiał: Maciej Majewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.