Jestem w tym wieku, że nie widzę dla siebie za bardzo miejsca tu i wśród ludzi. Rozmowa z Mr Gil

0
774

Po 10 latach przerwy ukazała się nowa płyta Mr Gil – flagowego projektu gitarzysty Mirka Gila, znanego z Believe, a wcześniej z Collage. Album „Love Will Never Come” to jednak dość wycofane i melancholijne, choć klimatyczne dzieło. O kulisach płyty, jego zawartości i wydźwięku opowiedział mi spiritus movens całego przedsięwzięcia. 

 

 

MM: Wiem, że pierwotnie płyta miała ukazać się już jesienią ubiegłego roku. Co spowodowało, że wyszła dopiero teraz?

MG: Nie było ciśnienia na wydanie, a ja poznałem Dimę Gorelika, świetnego gitarzystę z Izraela i doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie, by to on zamiast mnie zmiksował płytę. Chodziło o inne spojrzenie na muzykę niż moje. Udało się – zrobiliśmy tak, choć trochę to zajęło.

MM: Od wydania „I Want You to Get Back Home” minęło 10 lat. Po drodze działałeś jeszcze z Believe i Collage. Nie miałeś czasu na Mr Gil?

MG: Tak, nie miałem. Mr Gil zawsze jest wtedy, kiedy mam więcej czasu na muzykę. Priorytetem jest Believe, ale lubię nagrywać Mr Gila.

MM: „Love Will Never Come” jest płytą dość ‚wycofaną’, mglistą i melancholijną. Co było w tym wypadku punktem wyjścia?

MG: Jak przy każdej mojej płycie, nie ma żadnych założeń, ale riff w utworze „Fight” ustawił klimat płyty. To był ten punkt wyjścia. Dał sygnał, że tempo utworów nie powinno być szybkie, bo mnie nigdzie się nie spieszy. I myślę że jeszcze moja gitara solowa, która zawsze jest na przodzie, tu inteligentnie została schowana przez Dimę, dzięki czemu sekcja rytmiczna została bardziej wyeksponowana. I to także ma wpływ na brzmienie – czuje się, że płyta jest bardziej wycofana i mglista. Oczywiście życie też daje w kość i to również ma wpływ na muzykę…

MM: Myślę, że działasz już tak długo, że nie musisz się już nigdzie spieszyć. A jak było z Karolem? Jego głos jest chwilami nie do poznania.

MG: Tak, starość, trzeba zwolnić (śmiech). Owszem, gdy Karol zaczynał ze mną w Believe, miał 19 lat. Dziś to już dojrzały mężczyzna i dojrzały muzyk. Zaśpiewał jak dla mnie na płycie rewelacyjnie – bez fajerwerków, dojrzale, ale jak trzeba, to pokazuje, że umie ‘uderzyć’. Genialnie wyczuł klimat płyty, pięknie się w niego wtopił. No i napisał wszystkie teksty.

MM: Przypuszczam, że między innymi sytuacja pandemiczna miała wpływ zarówno na teksty, jak i na cały jej wydźwięk?

MG: Tak, każdego z nas to dotknęło. Karol i ja chorowaliśmy. Żyjemy, udało nam się, ale kilku naszych kolegów i fanów już nie ma wśród nas…

MM: Przez sam tytuł płyty przemawia natomiast brak nadziei. Traktujesz ten zwrot ostatecznie, czy tymczasowo?

MG: Raczej tymczasowo. Jestem w tym wieku, że nie widzę dla siebie za bardzo miejsca tu i wśród ludzi. Wiem, że to bardzo pesymistyczne, ale prawdziwe. Na szczęście jest muzyka i ona mi pomaga. To jak terapia, że dzięki niej daje jeszcze sobie radę z tym światem. Wiem, że nie jestem odosobniony w tej opinii, ale cieszę się że umiem grać na gitarze i komponować.

MM: W „Without You” i w zamykającym „Be For Me” gościnnie zaśpiewała Małgorzata Kościelniak. Chodziło o kontrast dla głosu Karola?

MG: Właściwie nie wiem, jak to się stało. Na demo zaśpiewała kiedyś moja koleżanka Kasia i myślę że z nią pojawił się pomysł anielskiego głosu Gosi. Wiedzieliśmy że Gosia czuje nasze muzyczne klimaty , bo grałem z nią w zespole Ananke. Gosia też śpiewała chórki na pierwszej płycie Mr Gila ”Alone”, i też wiedzieliśmy, że ładnie będzie to współbrzmieć z Karolem. Swoim głosem wniosła kolejny ciekawy, piękny i po prostu anielski element do naszej muzyki.

MM: Płyta ma czas ‚winylowy’. Ukaże się na tym nośniku?

MG: Bardzo bym chciał, ale to wydawca o tym decyduje. Jestem jednak pełen nadziei (śmiech).

MM: Będziecie koncertowali?

MG: Bardzo chciałabym, byśmy zagrali. Są plany, będziemy nad tym pracować. Powiększymy skład i nagramy płytę ”Live”. Myślę, że zaskoczymy publiczność nowym pomysłem instrumentalnym.

Rozmawiał: Maciej Majewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.