Grzegorz Andrzej Kłeczek: Na skrzydłach wiary i rozumu

0
1013

O nawróceniu, wybaczaniu, miłości Boga do człowieka, próbach i wyborach życiowych, a także natchnieniu i jego nowej płycie „Na skrzydłach wiary i rozumu” – rozmawia z Grzegorzem Andrzejem Kłeczek Ilona Adamska.

 

 

W wywiadach mówisz, że Twoje nawrócenie zaczęło się od… rozwoju osobistego i Briana Tracy’ego…

Gdy zacząłem słuchać audiobooków Briana Tracy’ego (to już okres po pięcioletniej współpracy z zespołem Sztywny Pal Azji, czyli 1995–2000, a także po pięciu latach od założenia zespołu Apetyt Architekta, tj. 2000–2005, którego byłem liderem), mocno dotykały mnie tzw. prawa natury, o których on mówił, związane niemalże z każdą dziedziną życia, także to, co przekazywał na temat dobrze pojętego biznesu. Spostrzegłem, że w większości tak właśnie myślałem w dzieciństwie, zanim „ubrudził” mnie świat, a raczej zanim ja pozwoliłem „ubrudzić” się światu. Wylałem wtedy dużo łez, dobrych łez. Łez oczyszczenia. W moim sercu wiedza ta powoli, acz skutecznie, jak woda, która drąży skałę, zaczęła wytyczać nowe ścieżki i trasy mojej mentalności i nowego sposobu myślenia. Powoli stare musiało odejść, a przyszło nowe, np. w takich prostych sformułowaniach, jak „odwróć się w stronę światła, a cień zostanie z tyłu” albo „wyobraź sobie, że świat ci sprzyja, a nie, że musisz z nim walczyć”. Czyli pozytywne myślenie, ale poparte konkretnym działaniem. Dalej… „Nie tłumacz się – działaj, bo tłumaczenie powoduje brak działania”. Zmiana starych złych nawyków myślenia. Można by się rozpisywać na ten temat, gdyż jest bogaty i wielowarstwowy.

Czym dla Ciebie jest wybaczenie? Czy nawrócenie bez wybaczenia sobie i innym jest możliwe?

Mnie w pierwszej kolejności dotknęło to, że dobrze byłoby wybaczyć rodzicom, potem wszystkim ludziom na świecie, a następnie wybaczyć też sobie, by na końcu nauczyć się wybaczać na co dzień, gdyż jest to jak tzw. wór kamieni niewybaczeń, który hamuje nas i niepotrzebnie obciąża jak zbędny balast, niesiony przez życie. I tak też nazwałem jedną z moich piosenek na płycie „Na skrzydłach wiary i rozumu”, jedną z wielu, które to Pan Bóg pomógł mi zrobić. (Wydana przez wydawnictwo „Salwator” płyta jest już ogólnie dostępna i można ją zamówić np. w Empiku, w dobrych sklepach muzycznych, księgarniach lub zamówić przez internet,a także posłuchać na tzw. platformach streamingowych ).
Ten akt wybaczenia przyprowadził mnie pod Krzyż Chrystusa (więcej o tym można posłuchać w moim świadectwie zamieszczonym na Youtubie, wpisując: Grzegorz Andrzej Kłeczek – świadectwo).

W tym okresie zacząłem dużo czytać i słuchać znanych ewangelistów świeckich, ale nie tylko. Byli to: Wanda Półtawska, Dominik Chmielewski, Piotr Glas, Piotr Pawlukiewicz, Jacek Pulikowski, Witek Wilk, Arkadiusz Łodziewski, Marcin zieliński. Czytałem książki Alicji Lenczewskiej, „Dzienniczek siostry Faustyny” i mnóstwo innych. Nie sposób wszystkich wymienić. To nadal przemieniało i przemienia moją postawę serca. Wybaczenie jest „trampoliną” do wysłuchania naszych modlitw w Niebie. Jeśli masz coś niewybaczone, a modlisz się podstawową modlitwą, której nauczył nas Pan Jezus: „Ojcze Nasz…” – to pomiń końcówkę „…i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom…”, czyli zrób nam tak, jak my robimy naszym braciom i siostrom… pomiń, gdyż prawdopodobnie sobie złorzeczysz, mówi Witek Wilk na swoich Rekolekcjach Odnowy Wiary.

Kiedy nastąpił moment przełomowy w Twoim życiu duchowym? Kiedy na dobre zapragnąłeś iść za Jezusem?

W moim życiu nie był to jeden moment nawrócenia się, ale proces nawracania się, który nadal trwa. Może kluczowy był okres, gdy już źle się działo w moim życiu, robiłem „dobrą minę do złej gry”, zakładałem maski, powoli wpadałem w nerwicę, depresję i pod koniec miałem myśli samobójcze. Wtedy powiedziałem Panu Bogu, że wypróbowałem tysiące sposobów na to, by być szczęśliwym, by się realizować zawodowo, rodzinnie czy społecznie i to mi się nie udawało. Powiedziałem Mu, że jak nic nie zrobi, to ja stąd wychodzę. Już wtedy zaczęło się Boże prowadzenie, którego w późniejszym czasie doświadczałem i doświadczam nadal w obfitości. Zobaczyłem reportaż na FB o naszym Papieżu Janie Pawle II, a w nim niezależnie jakiś duchowny wypowiedział się, że miał nerwicę, depresję i że Pan Bóg zabrał mu to we wspólnocie w pół godziny. Zapragnąłem tego. Poszedłem do najbliższej wspólnoty, bo swego kościoła nie znałem, gdyż nie byłem chrzczony… a mając około 28 lat, zdecydowałem się na chrzest, bierzmowanie i komunię (trzy w jednym). Zostałem omodlony, tam też pierwszy raz oddałem życie Panu Jezusowi. Po omodleniu mnie po dwóch dobach przeciwnik został obnażony. Wtedy to w tym okresie zaczęły się pielgrzymki do Częstochowy, spowiedzi, w tym spowiedź generalna. Będąc wiele lat niewierzącym człowiekiem doskonale rozumiem niewierzących, natomiast w drugą stronę jest zdecydowanie gorzej.

Masz dziś może swoją prywatną definicję wiary?

Dla mnie, jako człowieka wierzącego, podstawą jest żywa relacja z Panem Bogiem. Czytanie Pisma Świętego, Eucharystia, Sakrament Spowiedzi Świętej, modlitwa, wspólnota, stały spowiednik, kierownik duchowy. Ale nie wszystko naraz, tylko po kolei. Jeśli masz w sercu, nie w głowie, prawdziwe pragnienie prawdy i wiary, to nie patrz na innych ludzi (kościół, księży, parafian itp). Naprawianie świata zaczynamy od siebie. Zawołaj do Boga: „Jeśli naprawdę Jesteś, to pokaż mi, proszę, jak mnie kochasz! Pokaż mi prawdę o Sobie. W Biblii są obietnice Boże, które na pewno warto poznać – jak „Szukajcie a znajdziecie” albo „Kołaczcie a wam otworzą”. Bóg obiecuje, że daje się znaleźć tym, którzy go szukają. Bo Bóg zawsze jest stały i to On jest Drogą, Prawdą i Życiem.
W życiu stosuję takie trzy punkty, które całkowicie potrafią zmienić nasze życie:
1. Dowiedz się…
2. Zrozum…
3. Zastosuj…
To dotyczy wszystkich dziedzin życia, także prawd wiary.

Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z gitarą?

Wywodzę się z rodziny, w której dziadek ze strony mamy grywał na bałałajce, babcia swobodnie śpiewała, a tata grywał na akordeonie, wujek marynarz, mama czy brat grywali na gitarze, toteż od dziecka w domu był akordeon i gitara. Stąd też często zamiast odrabiać lekcje brzdąkałem na gitarze! W podstawówce jeszcze z kolegą z klasy Markiem Siegmundem (skądinąd bardzo utalentowanym gitarzystą), który już wtedy nieźle grał gitarowe solówki, zaczęliśmy razem muzykować i okazało się, że coraz lepiej nam to wychodzi. W późniejszych latach on nagrał jedną z płyt z zespołem Chłopcy z Placu Broni. W tym czasie szlifowaliśmy umiejętności muzyczne w różnych konfiguracjach muzycznych. Odwiedzał nas także gitarzysta z zespołu Dżem Jerzy Styczyński, a nawet przez jakiś czas był naszym instruktorem. W okresie Szpala uczyliśmy dzieciaki, dorabiając, by się utrzymać. Zatrudniłem się wtedy w teraźniejszym TCK w Trzebini jako akustyk, a potem także jako instruktor nauki gry na gitarze oraz instruktor zespołu Apetyt Architekta, którego zostałem liderem. Odtąd aż do dziś uczę także prywatnie gry na gitarze dzieci, młodzież oraz dorosłych. Gdy zrezygnowałem z pracy w TCK Trzebinia, zespół przestał istnieć.

Czasem myślę, że początki były trudne. Ale z perspektywy czasu to była normalna kolej rzeczy. Szpal przygotował mnie do grania zawodowego, Apetyt do aranżacji, kompozycji piosenek, do pisania tekstów, gdzie także odważyłem się stanąć przed mikrofonem jak frontman. Liczne sukcesy pokazały, że warto było to robić i że to dobry kierunek.

Czym dla Ciebie jest muzyka? Jakiej muzyki słuchasz na co dzień?

Wychowałem się na muzyce bluesowej, jazzowej, poprockowej i innych odmianach, naprawdę cały wachlarz gatunków muzycznych. A teraz, po przemianach, często gram i słucham muzyki uwielbieniowej. Muzyka momentami jest dla mnie jak powietrze, ale odkąd Pan Jezus mnie prowadzi, nie jest najważniejsza. Nic już nie jest ważniejsze i tego się też cały czas uczę, podobnie jak tego, że drugi człowiek jest ważniejszy ode mnie (Pan Jezus pokazał to, gdy umywał nogi uczniom). Ale jak wiadomo, stary człowiek wciąż się budzi. To praca i walka na całe życie.

Opowiedz, proszę, skąd pomysł na płytę „Na skrzydłach wiary i rozumu”?

Kiedy nastąpił czas przemian duchowych, to też odbiło się powoli w muzyce i w tekstach, które mówią zarówno o tej ludzkiej, jak i Bożej miłości. Piosenki z okresu Apetytu Architekta, a które nie załapały się na jakiekolwiek nagrania, postanowiłem nagrać w nowych wersjach. Początkowo zamieszczałem je na Youtube pod hasłem „GregorKa” w jakości „domowej”, dodając z pomocą kuzyna Tomasza gotowe obrazy do dźwięku. Ale w tym okresie niewiele się działo muzycznie na zewnątrz. Gdy już więcej czytałem Biblię, dotknęło mnie zdanie: „Spór ze mną wiedźcie” – mówi Bóg. I poszedłem wtedy przed Najświętszy Sakrament i zacząłem wykłócać się miedzy innymi o muzykę, że nic się nie dzieje, że pracuję w Jego Winnicy, może słabo, nieśmiało czy kulawo, ale staram się, choć trzęse portkami i mnie to czasem  bardzo dużo kosztuje. Wypowiedziałem wtedy słowa: „W imię Jezusa Chrystusa… zmień mi natychmiast tę sytuację”. I wtedy od razu się zaczęło. Dużo by o tym pisać (ponownie odsyłam do świadectwa na YT). W ten sposób poznałem chrześcijański zespół Saint Joseph Band, a grając z nimi koncerty,  poznaliśmy akustyka Wojtka Nowaka z Libiąża, który – jak się później okazało – ma swoje studio i nagrywa również piosenki. Tak naprawdę to długa i rozbudowana historia naszpikowana świadectwami, w jaki sposób Bóg mnie dalej prowadził.

Kilka słów o zawartości albumu?

Album zawiera 12 piosenek, w tym trzy z okresu Apetytu Architekta. Piosenki na płycie w większości są ułożone chronologicznie tak, jak się rozwijałem. Czasem się śmieję i mówię, że te piosenki są od takich typu „majteczki w kropeczki” aż do piosenek z głębszym przesłaniem. Ale nie wiem, nie mnie oceniać, gdyż praca nad nimi trwała całą pandemię, a i dużo wcześniej też się nimi zajmowałem, więc chyba straciłem obiektywną ocenę, którą to pozostawiam słuchaczom.

Do kogo kierujesz swoją płytę?

Trudno mi to określić, gdyż od dłuższego czasu czuję, że to jest jakby „zasadzka” Ducha Świętego i to On jest głównym reżyserem tych wydarzeń, a także i płyty.

Masz swój ulubiony utwór na płycie?

Piosenki, które są najbliższe memu sercu to nr 7 „Wyobraź sobie”  i nr 9 „Wór kamieni niewybaczeń – (Modlitwa)”. Szczególnym sentymentem darzę  też piosenkę nr 5 „Zapamiętasz”. Jeśli chodzi o koncerty, to większość z nich grałem jeszcze przed nagraniem płyty i grywam sam, natomiast jeśli będzie takie zapotrzebowanie w wymiarze typu „band”, to nie problem skrzyknąć chłopaków i uderzyć w wiosła.

Jak widzisz siebie za 10, 20 lat?

Oczywiście chcę planować i działać, ale też uczę się oddawać to Panu Bogu. Nie chcę bez Niego nic już robić. Staram się iść za słowami: „Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dość ma dzień swojej biedy” – mówi cytat z „Tysiąclatki”, a przekład z Biblii Pierwszego Kościoła nawet pomija słowo „zbytnio”. A także słowa: „Rób tak, jakby wszystko zależało od ciebie, ale módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga”. Człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi.

Czego chciałbyś życzyć naszym Czytelnikom?

Czytelnikom życzę, aby nie bali się wychodzić z tej przysłowiowej strefy komfortu – rób to, co kochasz i co jest pożyteczne dla innych, gdyż sam Bóg wpisał te pragnienia w nasze serca. Tak naprawdę to wszystko możemy, ale nie wszystko przynosi nam korzyść. U świętej Faustyny na obrazie jest napisane „Jezu ufam tobie”,  a nie – Jezu rozumiem Ciebie. W Biblii bliskie mi są słowa „W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was” – to wyklucz narzekanie, które dla nas jest bardzo szkodliwe i niszczące. A także „Starajcie się naprzód o królestwo i jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane”, a nie jak większość z nas, staramy się o wszystko, a Królestwo Niebieskie ewentualnie chcemy sobie dodać. I na koniec słowa, które mnie prowadzą: „Wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia”, a także „Jeśli Bóg ze mną, to którz przeciwko mnie…” Tego życzę Wam, bracia i siostry, i sobie. Z Bożym pozdrowieniem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.