„Dla mnie chyba ważniejsza jest sama muzyka, niż to jak można ją zakwalifikować gatunkowo.” Rozmowa z Yans

0
791

Trójmiejski Yans łączy w sobie kilka różnych odmian muzyki elektronicznych oraz żywych brzmień, opartych o bas i gitarę, a także – coraz śmielej – wokal. Zespół ma na swoim koncie płytę „Atlas”, która jest pierwszym drogowskazem nie tylko dla samych muzyków, ale i dla słuchaczy. O szczegółach tego przedsięwzięcia opowiedział mi gitarzysta Piotr Chomicz.

 

 

MM: Kojarzę cię jako gitarzystę postrockowego Underfate. Skąd zatem wzięło się znacznie bardziej elektroniczne Yans?

PCh: Z potrzeby tworzenia triphopu i elektroniki. Od zawsze słuchałem Archive, Massive attack, a coraz częściej interesowały mnie także nowe brzmienia. To po prostu chodziło mi z tylu głowy. „Atlas” to płyta to coś, na co czekałem od dawna.

MM: Oprócz Ciebie w zespole jest także Adam Żmuda również znany z Underfate. A skąd w tym wszystkim Paweł Borawski i Kacper Wołk?

PCh: Trzeba by zadać odwrotne pytanie: skąd tym wszystkim Adam? Z Pawłem kiedyś spotkałem się przy okazji poszukiwań nowego składu i tak już nam zostało, że się zrozumieliśmy od pierwszego usłyszenia. Po długich poszukiwaniach brzmienia, stylu i niewydanej ep-ce alternatywnej, szukaliśmy dalej nowego brzmienia i nowych ludzi. A kiedy przypadkiem doszedł do nas Adam – zaprosiłem go na próbę, bo mu się spodobało co robimy – to trochę zatrybiło, jak spotkanie trzech braci. A potem, gdy szukaliśmy basu, to przypadkiem dołączył Kacper, podchodząc nam swoim stylem od pierwszych wspólnych prób. Adam chyba miał do nas trafić od dawna, ale wcześniej nie było ku temu okazji.

MM: Mówisz Yans wzięło się z chęci grania elektroniki i triphopu. O ile brzmień stricte elektronicznych, transowych, czy wręcz IDM jest u was sporo, o tyle trip hopu nie ma wcale.

PCh: Ha! Nie zawsze wychodzi tak, jakby się chciało. To trochę wypadkowa moich inspiracji i brzmień/stylu, zaproponowanego przez Pawła podczas długich poszukiwań. Ostatecznie niewiele w tym triphopu. Tym nie mniej spełniło to moje oczekiwania w zakresie elektroniki. Dla mnie chyba ważniejsza jest sama muzyka, niż to jak można ją zakwalifikować gatunkowo.

MM: Jak był zatem realizowany był „Atlas”? Wychodziliście od partii melodii, czy od bitu?

PCh: W zasadzie to jest tak, ze Paweł wjeżdża z bitem, sekcją i motywami melodycznymi, a my z Adamem zmieniamy całokształt żywymi instrumentami o 180 stopni. W ten sposób tworzyły się nowe melodie i nowe harmonie.

MM: Te bity mogły lecieć w nieskończoność. Wy zaś ograniczyliście kompozycje do niezbyt długich utworów. Dlaczego?

PCh: Bo my tworzymy bardzo konkretne muzycznie formy. Nie ma tutaj zbędnego przeciągania, ani DJ-skiej formuły, gdzie zasuwa jeden bit przez 2 godziny. Mimo wszystko ta muzyka to zamknięta forma, gdzie jest a, b, c, może d, ale nie ciągnie się na zwłokę. Z drugiej strony…  Oryginalny set to ciągły utwór złożony z 9 numerów, w których są przejścia a nie przerwy – taką wersję udostępniliśmy na YouTube. Jest w tym jakaś nasza wizja…

MM: …która im dalej w głąb „Atlasu”, rozszerza się chociażby o partie wokalne. Kto je wykonał?

PCh: W „My Girl” i „Hideaway” to czyste sample, wyjęte z istniejących utworów, a w ostatnim numerze głosu udzieliła Iga Rzepka, która także napisała tekst do tego utworu.

MM: Te 9 utworów, to jedyne jakie powstały z myślą o „Atlas”?

PCh: W zasadzie wszystkie powstawały na ten konkretny album, bo też ciągłym setem je odgrywaliśmy, dokładając kolejne numery po sobie jak klocki.

MM: Co zatem kryje ta blisko 34-minutowa opowieść?

PCh: Nie ma konkretnego przesłania. Tutaj raczej ważna jest forma muzyczna i poddanie się jej. Wyobrażasz sobie, ze idziesz miastem, którego widok się rozmywa. Idziesz dalej i dalej, i obraz się rozmywa. To chyba o to chodzi w tej płycie.

MM: A mnie się właśnie wydaje, że im dalej, to widok jest coraz bardziej wyraźny. Wokal Izy w „Infinity’s Child” to już pełny i czysty obraz.

PCh: Na pewno mocniejszy, a jeśli wydaje Ci się wyraźniejszy, to tym lepiej. Każdy na własny sposób interpretuje formę muzyczną. Ważne, że gdzieś to wszystko ma początek i koniec.

MM: W jakim kierunku zatem zmierza i będzie zmierzał Yans?

PCh: W kierunku brzmienia nieco bardziej neo soul, złożonego rytmicznie, ale przy tym z nieoczywistym aranżami i progresjami. Może elektronicznie również bardziej wyszukanego. Przede wszystkim jednak będzie to muzyka wokalna… Bo wiemy, że żywy wokal zagości już u nas stałe.

MM: A kto będzie śpiewał?

PCh: Próbujemy z różnymi wokalami, ostatecznie nie jest przesadzone kto to będzie. Możliwe, że męski wokal, a może wcale nie. A może pozapraszamy rożnych wokalistów do rożnych numerów? Zwiększymy też ilość sampli wokalnych w nowych kawałkach.

MM: Rozumiem, że pracujecie nad nowym materiałem. Kiedy się on ukaże?

PCh: Planujemy mieć gotowy materiał na album na wrzesień. Ukaże się zatem pewnie blisko końca roku.

Rozmawiał: Maciej Majewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.