Czasami życie w nałogu zatacza koło jak krążek w odtwarzaczu. Rozmowa z Retrospective

0
462

Progrockowa grupa Retrospective imponuje aktywnością wydawniczą i koncertową. Najnowsza płyta zespołu wychodzi 2 lata po poprzedniej, który koncentruje właściwie nieustannie. Album „Introvert” to koncepcyjna podróż wyobcowanej jednostki, ku mrocznym zakamarkom uzależnienia. O jego realizacji opowiedział mi perkusista grupy, Robert Kusik i wokalista Jakub Roszak.

 

 

 

MM: Co przyświecało Wam przy tworzeniu „Introvert”? Wiem, że płyta jest konceptem dotyczącym wyobcowania jednostki, które prowadzi do uzależnienia

RK: W zasadzie historia jest prosta. Chcieliśmy stworzyć album spójny muzycznie. Podczas tworzenia uznaliśmy, że sfera tekstowa powinna również być spójna. Dlatego koncept album. Cały zespół planował różne warianty. Jednak Jakub (wokalista) podrzucił koncept, który spodobał się wszystkim. Co ciekawe – pomyśleliśmy, że słuchając płyty ponownie, słuchacz jakby wraca do nałogu. Jest to częste wśród ludzi uzależnionych. Czasami życie w nałogu zatacza koło jak krążek w odtwarzaczu.

JR: Pomysł by płyta była koncept albumem, narodził się 2 lata temu podczas jednego z naszych koncertów. Dyskutowaliśmy nad zarysem płyty, jak podkreślić klimat muzyki i scalić ją w całość. W tamtym momencie instrumentarium było już na zaawansowanym etapie, choć wiele z pomysłów nie zostało finalnie nagranych. Z racji tego, że chcieliśmy spróbować czegoś nowego, postanowiliśmy niejako wrócić do korzeni i stworzyć koncept album. Przyznaje – osobiście nie jestem zwolennikiem konceptów, gdyż zwyczajnie łatwiej poruszać się w ramach jednego utworu. Tym bardziej, że do tej pory pisałem teksty na temat tego, co w większości przypadków mnie dotyczy/dotykało. Do tego dochodzi pomysł na historię, która może być ciekawa i niepowielana przez innych. Każdy z nas dostarczył jakiś pomysł, choć finalnie padło na moją propozycję, tj. zmierzenie się z tematyką uzależnienia. Ciekawiło mnie, co tak naprawdę powoduje, że człowiek zaczyna się uzależniać, że nie potrafi się z tego wydostać. Do tego chciałem to połączyć z naszą obecną rzeczywistością, gdzie niby łatwiej jest z kimś porozmawiać, mieć kontakt, a jednak jakoś tak bardziej jesteśmy samotni, podatni na pokusy, wystawieni na opinię innych. Do tego dochodzi fakt, że muzyka przez nas stworzona pasowała klimatem do takiego tematu.

MM: W sensie, słuchając waszych kompozycji się uzależnia, czy też tak zostały ułożone, by uzależniać?

RK: Powiem tak – w zasadzie dobrze byłoby aby się uzależnił. Jednak to jest pozytywny aspekt.  Teksty na płycie już nie są tak pozytywne. Brak możliwości dostosowania się do świata, wyobcowanie powoduję, że z kolejnymi dźwiękami nasz bohater się zatraca. Oczywiście finał mamy pozytywny. Nasz bohater bierze sprawy w swoje ręce. “I take a breath and think to myself”.

MM: To dopiero w ostatnim „Self-Control”. Wcześniej jest rzeczywiście niewesoło, zwłaszcza w „Away”.

RK: No tak, „Away” jest jakby pożegnaniem.

MM: A jak to wyglądało od strony kompozycyjnej?

RK: Tym razem chcieliśmy przygotować się inaczej, niż zwykle. Pracowaliśmy nad materiałem w domach, wysyłaliśmy sobie próbki. Powstało około 14 utworów. I tak jak wspomniałem wcześniej – wybraliśmy te, tworzące naszym zadaniem spójność kompozycji. Dziś już wiemy z opinii naszych fanów i recenzentów, że się udało.

MM: wszystkie były tak długie jak te, które znalazły się na „Introvert”?

RK: Cała płyta „Introvert” nie jest długa ma zaledwie 44 min ? Fakt utwory na niej są 9 min. Nie chcieliśmy się w żaden sposób ograniczać. Kiedyś mieliśmy zakusy na tworzenie bardziej poprockowych produkcji. Tym razem stwierdziliśmy jednoznacznie, zróbmy to co potrafimy najlepiej jak wyjdzie 10 min tak zostawiamy. Jeśli czujemy, że to nie koniec idziemy dalej. Dobrym przykładem jest „Intoxicated Generation”. Naszym zdaniem nie ma tam nic nie potrzebnego.

MM: Oprócz warstwy gitarowej, wyjątkowo na przodzie są Twoje bębny. Takie było założenie?

RK: Tak taki był zamysł od początku. Wspólnie z naszym realizatorem Przemysławem Nowakiem poświeciliśmy sporo czasu nad brzmieniem. Chcieliśmy brzmieć inaczej niż większość rockowych kapel. To już charakterystyka naszego brzmienia całości. Koncertowo staramy się, aby brzmienie garów równie było potężne jak na płycie.

MM: Wspomniałaś o czasie płyty, który jest dość winylowy. Płyta wyjdzie na tym nośniku?

RK: Odkryłeś tajemnicę (śmiech). Po doświadczeniach z poprzedniej płyty trzymaliśmy się trochę w ryzach czasowych. Na winylu „Latent Avidity” przy końcu solówka lekko przyśpiesza (śmiech). Nie da się też ukryć, że ten nośnik cieszy się dużą popularnością wśród naszych fanów. Z pewnością się pojawi – pytanie kiedy. Mamy nadzieję, że w 2023 roku.

MM: Skończyliście niedawno trasę u boku Antimatter. Szykujecie swoją, osobną?

RK: Szykujemy trasę we wrześniu 2023. Będzie to trasa na zasadzie ‘double headliner tour’. Niestety jeszcze nie mogę zdradzić z kim i gdzie. Informacje wkrótce pojawią się w sieci.

Rozmawiał: Maciej Majewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.